Po północy, gdy mama zapadła już w głęboki sen,
wymknęłam się po cichu z domu. Wczoraj księżyc zaczął powolutku słabnąć po
pełni. Wciąż czułam mrowienie w całym moim ciele, jednak nie było ono takie
silne jak podczas pełni.
Byłam przerażona i wciąż nie do
końca przekonana czy miałam rację w swoich domysłach. Jednak wszystko na to
wskazywało. Zadrapania, zasiniaczenia, nagość, zanik pamięci…
O wilkołakach, bestiach, wiedziałam
jedynie ze starych książek i opowieści innych. Według nich ugryzienie przez kogoś
takiego jak my, może zmienić zwykłego człowieka w krwiożerczego potwora. Ktoś
taki za dnia był zwykłą osobą, mógł posiadać nawet własną rodzinę. „Podczas pełni
jego ciało nienaturalnie wydłużało się i obrastało szorstkim, zmatowiałym
futrem. Z pyska ściekała żółtawa, żrąca ślina, która potrafiła paskudnie
oszpecić wszystko, co miało z nią kontakt. Kły były długie i ostre. Nie
mieściły się w szczęce monstrum, jakby przygotowane na ciągłe rozszarpywanie i
jedzenie. Pazury przy każdej kończynie były czarne i twarde jak stal. Potrafiły
przeorać kruche ciało, jak nóż ciepłe masło. Nikt nie miał szans na przeżycie.
Dla tej bestii liczyła się tylko świeża, ciepła krew i mięso. Ale największym
kąskiem i czymś, co dodawało wilkołakowi sił było oczywiście ludzkie serce,
które jednocześnie utrzymywało go przy człowieczeństwie.” Przypomniałam sobie
słowa ze starej, zakurzonej książki, którą kiedyś znalazłam na strychu u
dziadków. Gdy wyszłam z budynku i owionął mnie chłodny powiew wiatru.
Wzdrygnęłam się. Nie byłam pewna czy
to wina chłodu, czy tego, co mogło się kryć w moim ciele. A może jedno i
drugie? Szczelniej otuliłam się czarną bluzą i zarzuciłam kaptur na głowę. Ruszyłam
żwawym krokiem w kierunku lasu.
Pierwszego dnia pobytu w Brookings
właśnie tam się udałam, tęskniąc za moim prawdziwym domem. Zagłębiając się
coraz bardziej między drzewa, odkryłam małą i opuszczoną, a przynajmniej tak mi
się wydawało, jaskinię. Gdy weszłam głębiej zauważyłam grube i zardzewiałe
kraty. Wyglądało to na pozostałości czegoś,
co zostało wybudowane, na oko, w szesnastym lub siedemnastym wieku.
Miałam świadomość, że od pełni
minęły już dwa dni i nie powinno stać się nic złego, jednak nie chciałam
ryzykować. Postanowiłam, że udam się do jaskini i wypróbuję żelazne kraty. W
torbie, która obijała mi się o ramię, schowałam czyste rzeczy i dużą latarkę
znalezioną w kuchni.
Szłam dalej, ulice oświetlał tylko
słabnący księżyc i kilka latarni. Aby dojść do lasu musiałam przejść jeszcze
kilometr, następnie jakieś dwa w głąb lasu. Miałam nadzieję, że nic się nie
wydarzy, że w ogóle nie miałam nic wspólnego ze śmiercią Elizabeth; nic
wspólnego z wilkołakami. Nie powiedziałam nic na ten temat mamie. Bałam się jej
reakcji.
Gdy w końcu udało mi się dotrzeć do
wielkiego, ciemnego lasu poczułam nieprzyjemne uczucie, które zawsze mi towarzyszyło,
gdy czułam się obserwowana. Rozejrzałam się dookoła, jednak niczego
niepokojącego nie zauważyłam. Zresztą była prawie pierwsza w nocy, więc kto
(oczywiście oprócz mnie) mógł szlajać się po miasteczku? Naszła mnie pewna
myśl. A jeśli to nie ja jestem mordercą? Jeśli gdzieś kryje się tutaj, ktoś,
kto skrzywdził Elizabeth?
Przystanęłam i wzięłam głęboki
oddech, zanim przekroczyłam granicę między groźną cywilizacją, a naturą.
Przecież
zwykły morderca nie mógł tak zbezcześcić ciała, a do tego pozbyć się serca.
W tej chwili, to ja była tu największym potworem.
Szłam przedzierając się między paprotkami i drobnymi
krzaczkami jagód. Jeszcze nie potrzebowałam sztucznego światła. Moje oczy
doskonale sobie radziły. Jednak w jaskini, nie pogardzę odrobiną jasności.
Niewidzialną ścieżkę pokonywałam praktycznie
bezszelestnie. Od czasu do czasu dało się usłyszeć pohukiwanie sowy, więc lekko
wybił mnie dźwięk łamanej gałązki. Drgnęłam, ale nie zatrzymałam się. Teraz byłam
prawie pewna, że jestem śledzona, że moje przeczucie nie myliło się na skraju
lasu. Szłam dalej, lecz czujnie nasłuchiwałam napastnika. Czułam, że jest coraz
bliżej. Jednak już nie popełnił tego samego błędu i zwinnie omijał gałązki.
Nagle owionął mnie znajomy zapach cytrusów z
mieszanką męskich perfum. Serce zaczęło bić jak oszalałe.
A więc tak
to wszystko się skończy?
Mój marsz momentalnie przeobraził się w szybki bieg.
Zwinnie omijałam drzewa i wszystkie przeszkody. Zboczyłam trochę z mojej
wyznaczonej trasy. Może, jeśli uda mi się go zgubić, będę mogła się ukryć w
jaskini.
„O ile nie
wie o tym miejscu.” – Podpowiedział
mi jakiś cichy głosik.
Poczułam lekką zadyszkę. Jednak miałam w sobie dość
siły na dalszy wysiłek. Przede mną pojawiło się potężne drzewo z grubym pniem.
Obiegłam je i ruszyłam w lewą stronę, chcąc zbić go z tropu. Nagle ktoś złapał
mnie w pasie i rzucił na ziemię. Ciężko upadłam przygnieciona przez wielkie
ciało Scotta, a ramię przeszedł niesamowity ból. Serce waliło mi tak szybko, że
w każdej chwili mogło wyskoczyć mi z piersi. Wiedziałam, że to był już mój
koniec. On znał moją tajemnicę, a ja znałam jego. Wiedziałam, czym dokładnie
się zajmuje. Elizabeth na pewno zwróciła jego uwagę.
Z przerażeniem spojrzałam w jego przystojną twarz,
zapominając w całym tym amoku o pojawiających się wizjach.
Czuję to. Znowu czuję tą ogarniającą radość i
uniesienie, gdy jestem w postaci wilka.
Biegnę ciemnym lasem, nie mogąc się nacieszyć tą
chwilą. Niebo nade mną jest takie wyraziste. Przyprószone milionem świecących
gwiazd. Tarcza księżyca pięknie odznacza się na tle czarnego nieba.
Nagle słyszę strzał. Jednak to nie jest pistolet, ani
żadna broń palna.
Cichy strzał.
Czuję ostry, przeszywający ból.
Upadam i ostatnie, co widzę przez mgłę to mój Łowca.
Spojrzałam w jego zielone oczy, rozszerzone w
przerażeniu tak samo jak moje. Ale dlaczego on tak na mnie patrzy? Przecież
mnie zabił do cholery! Inaczej nie mogłam odczytać tej wizji. Zaczęłam szarpać
się pod jego ciałem ignorując ostry ból w prawym barku. Jednak to było na nic.
Po jego twarzy przeszły dziesiątki różnych emocji i
zrobił coś, czego nigdy się nie spodziewałam. To tak jakby w lipcu nagle spadł
śnieg. Pocałował mnie.
Jego wargi mocno naparły na moje, czekając aż dam
pozwolenie. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale mimowolnie oddałam pocałunek.
Nasze usta i języki zaczęły toczyć ze sobą ostrą walkę. Zanurzyłam palce w jego
potarganych włosach. Podświadomie marzyłam o tym odkąd tylko go ujrzałam w
lesie. Były miękkie i przyjemne w dotyku. Scott jeszcze mocniej docisnął mnie
do ziemi aż poczułam wszystkie nierówności podszycia. Jeszcze nikt nie całował
mnie z takim zapałem i pasją. Jego ręce zaczęły gorączkowo błądzić po moim
ciele, a usta nie odrywały się nawet na moment. Potrzebowałam odrobiny tchu,
bałam się, że zabrakuje mi powietrza. Mrowiło mnie całe ciało, w ten przyjemny
sposób, ale także w taki, który poprzedzał moją przemianę. Wilk nie powinien
dawać o sobie znać. Przecież został zabity.
Jednak czułam go. Czułam przyjemne dreszcze, podobne
do tych w wizji, lecz nie takie same. Przerażona tym doświadczeniem z niechęcią
odsunęłam chłopaka od siebie. Z ociąganiem i zamroczonym wzrokiem spojrzał na
mnie, a później jakby nagle do niego dotarło, co zrobił. Odskoczył i oparł się
plecami i wielkie drzewo.
Obydwoje ciężko dyszeliśmy jak po długim maratonie.
Nie miałam siły się podnieść, więc wciąż leżałam na chłodnej ziemi. Zamknęłam
oczy i ciężko westchnęłam. Ciągle czułam na swoich ustach jego. Czułam, jakie
są spuchnięte. Przed oczami nagle stanęła mi roześmiana twarz Carrie. Nie
chciałam teraz o niej myśleć. Przetarłam twarz dłońmi i usiadłam po turecku
naprzeciwko niego. Jego spojrzenie przez cały ten czas wściekle mnie świdrowało.
– To… - Zaczęłam.
– Przepraszam. – Westchnął.
Jego twarz przybrała swoją maskę obojętności.
Przeczesał włosy palcami jeszcze bardziej je mierzwiąc. Ponownie zapragnęłam
zanurzyć w nich palce. Poczuć ich przyjemną miękkość.
– Nie masz, za co przepraszać, to również moja wina –
wychrypiałam i spojrzałam mu w twarz.
Lustrował mnie przez chwilę.
– Po co tu przyszłaś?
– Na spacer – skłamałam. Nie chciałam zdradzać mu
wszystkiego. Może jednak niczego się nie domyślał.
– W środku nocy? – zapytał z drwiną w głosie.
– A ty, dlaczego tu jesteś? – Wysunęłam podbródek.
Milczał, jakby bił się z myślami, co mi odpowiedzieć.
Jednak zdecydował się na szczerość.
– Przyszedłem za tobą. – Podciągnął jedno kolano i
oparł na nim ręce, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku.
W głowie wciąż mi szumiało. Zaczęłam się zastanawiać
czy jeśli teraz wstanę, zdołam mu uciec?
– Nawet o tym nie myśl. – Zerknęłam w jego wypraną z
emocji twarz. Jak mógł kilka minut temu mnie tak zawzięcie całować, a teraz
patrzeć na mnie jak na jakiegoś śmiecia? Trochę mnie to zabolało. Zaczęłam się
gubić w uczuciach do tego chłopaka. Z jednej strony mnie przerażał, ale z
drugiej…
– Nie wiem, o co ci chodzi.
– Nie udawaj niewiniątka. Nie bez powodu wcześniej
uciekałaś.
Wyciągnęłam z włosów suchy liść, który się tam
zaplątał.
– Przestraszyłam się. Miałam prawo uciekać.
– Czego się przestraszyłaś, Lunam? – zapytał i
przysunął się niezauważalnie.
– Chyba słyszałeś, co stało się z tą dziewczyną.
Przekrzywił głowę jakby się nad czymś zastanawiając,
po czym powiedział:
– Dlaczego ją zabiłaś? Po co w ogóle tu
przyjeżdżałaś? – syknął zbyt blisko mojej twarzy. Jego ciepły oddech owionął
moją twarz.
Wzdrygnęłam
się. Sama do końca nie byłam pewna czy to ja skrzywdziłam Elizabeth, więc nie
miał prawa stawiać mi takich zarzutów.
– Nikogo nie zabiłam – powiedziałam to z taką samą
zajadłością jak on, tym samym jakby przekonując siebie. – I to nie twoja
sprawa, co tutaj robię.
– Ktoś taki ja ty
pojawia się na moim terenie, więc to jest raczej moja sprawa. – Jego twarz
była zdecydowanie za blisko. Zauważyłam, że przelotnie spojrzał na moje usta,
ja odruchowo zrobiłam to samo. Nagle wstał i wyprostował się. Poszłam jego
śladem odsuwając się na bezpieczną odległość.
– Gdybyś załatwił sprawę w Kanadzie, nie musiałbyś
się przejmować tyloma problemami, które najwidoczniej nie są ci na rękę.
Odwrócił się i walną pięścią w drzewo z całej siły.
Nie wiedziałam, co mam myśleć o jego zachowaniu. Jego emocje zmieniały się z
każdą sekundą. Jak w kalejdoskopie. Nigdy nie było jasne, jak zareaguje w danej
chwili.
Poczułam mdły zapach krwi. Spojrzałam na jego
knykcie, które zabarwiły się na czerwono. Odwrócił się oglądnął swoją dłoń, a
później zerknął na mnie.
– Nie kusi cię? – zapytał, a ja spojrzałam na niego
zbita z tropu.
– Co?
– Krew. – Podsunął mi rękę pod twarz.
Ślinka naleciała mi do ust. Nie powinno się to dziać.
Mój organizm zaczął dziwnie reagować na niektóre rzeczy.
Odsunęłam się lekko i nie dałam po sobie nic poznać.
– Niby, dlaczego miałaby mnie kusić?
– Jak to, dlaczego? Bo jesteś pieprzonym wilkołakiem.
uwielbiam blogi o tej tematyce :) rozdział jest naprawdę świetny, ale zakończony w takim monecie... czekam na dalej! :)
OdpowiedzUsuńobserwujemy? zacznij, odwdzięczę się :) Mój blog
TAK, nareszcie. Ale to jeszcze nie jest to ;P Muszą być parą, wtedy poczuje się zaspokojona. No i nareszcie to powiedział!!! Ciekawe, co teraz zrobi :D
OdpowiedzUsuńHah, jeszcze trochę się muszą pomęczyć zanim będzie TO :D
UsuńA wątpliwości nadal nierozwiane. Ona sama nie wie, czy zabija, ale to podejrzewa,
OdpowiedzUsuńNasz łowca jest rozbrajający <3 Taki niegrzeczny kochany chłopiec z problemami natury psychcznej ;)
Czekam na ciąg dalszy! ;)
Przepraszam za te opóźnienia w komentowaniu. Obiecuję, że dzisiaj wieczorem albo jutro napiszę komcia!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej tutaj: http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com/p/przyznaje-sie-ta-nagrode-blogom-i.html
Nawet jeżeli nie przyjmiesz nagrody, wiedz, że Cię podziwiam!
Pozdrawiam.
Oookey, nie ogarniam już powoli tego całego Scotta. Najpierw ją całuje, a potem zachowuje się jak skretyniały idiota ;o
OdpowiedzUsuńA z tą dziewczyną to nieźle, coś czuję, że Lunam nie jest do końca człowiekiem, większa część wilka w niej pozostała niż ona sama przypuszcza. Ale myślę, że to nie ona ją zabiła ;o
Życzę weny, zapraszam i pozdrawiam!
the-worst-nightmare-is-a-life.blogspot.com
zostałaś nominowana do lba! pytania znajdziesz tutaj -- hermiona-kontra-draco.blogspot.com/ zapraszam!
OdpowiedzUsuńZostałeś/zostałaś nominowany/a do LBA :)
OdpowiedzUsuńPytania znajdziesz tu: http://gate-to-another-world.blogspot.com/p/lba_9.html
Ta strona rozwieje Twoje wątplwości! ;D
Ojojo, czyli wszyyytsko wskazuje na to, że to ona! Ech, kiedy koleś za nią poszedł i powiedział, że ją śledził, to zaleciało mi Zmierzchiem, Ale wybaczam, bo opowiadanie naprawdę fajne ^^ Taaak czy siak domyślałam się, że dziewczynę znajda martwą. Szkoda tylko, że facet przeszkodził jej w samotnym zbadaniu tego, co się z nią działo. Ech, no i ta krew ;/ Kiepsko, trzeba przyznać, że kiepsko. A pocałunek wygrywa wszystko xDD
OdpowiedzUsuńNo dobrz, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
Serio Zmierzchem? Ja tego nie widzę, ale ok :D
UsuńPozdrawiam!
Zostałaś wylosowana! http://natropiepottera.blogspot.com/p/spam.html
OdpowiedzUsuń"KONKURS!
Ten konkurs będzie trwał cały czas... aż do zakończenia pisania tego bloga.
Wy nie musicie się wysilać wystarczy, że zostawicie link i opis swojego bloga w komentarzu.
Co tydzień będzie inny zwycięzca, tym razem jest nim:
Lunam Blake! Gratulujemy!
http://venator-hostiaa.blogspot.com/"
Nie wiem, czy się w to bawisz, ale nominowałam Cię do LBA z betonowe-lasy.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadnie! Superowy pomysł. Życzę weny i czekam na następny post.
OdpowiedzUsuńCatherin
FAJOWOOOO PISZESZ : )
OdpowiedzUsuńA ja będe wredna i powiem, że chce nexta.
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że to nie ona zabija i nie jest wilkołakiem... Ale to dziadowsko zabrzmiało '_'
Nie ważne życze dużo weny i przesyłam mentalne coś tam :D
Pozdrawiam
lovemeliikeyoudo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZAPRASZAMY !!! :)
Halo, halo, lud się domaga rozdziału! :O
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się domaga, ale musi uzbroić się w cierpliwość! :D :*
UsuńHeej :3 Uwielbiam twojego bloga... więc....
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award :3 Więcej informacji na: http://aniol-ktory-chce-byc-kochany.blogspot.com/2014/03/la.html :D
Pozdrawiam :D
To opowiadanie jest świetne <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
Jun
Hej :3
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award :D Więcej na: http://aniol-ktory-chce-byc-kochany.blogspot.com/2014/03/la.html :)
Pozdrawiam :D
No daj już ten rozdział, bo cię znajdę i pogryzę! Trzeba w końcu dowieść, że Lu nie zabiła dziewczyny, aczkolwiek jest wilkiem i będzie że Scott'em. Nie każ nam czekać!!! :*)
OdpowiedzUsuńProszę o cierpliwość :)
UsuńPrzed chwila skonczylam czytac wszystkie notki i po prostu sie zakochalam w twoim blogu *o*
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy natura Lunam sie "zachowala" bo lepiej dla niej w sumie jezeli tak, bo to jak nie miec czesci siebie. Mam nadzieje tylko, ze jak cos sie stanie to Scott nie postapi glupio i jej nie wyda, choc mogl to juz zrobic dobre kilka razy.
Mam nadzieje ze szybko dodasz 10 rozdzial bo po prostu jak zobaczylam ze dodalas ten rozdzial w lutym to pomyslalam ze przerwalas go! A to byla.by zbrodnia!! No wiec nie moge sie doczekac xd zycze pomyslow i weeeny :)))
Rozdział 1 na pewno się pojawi, ale kiedy nie umiem dokładnie powiedzieć. Mam jakiś sentyment do tego opowiadania, dlatego tak łatwo z niego nie zrezygnuję :)
UsuńNie zabiła tej dziewczyny - coś mi tak mówi.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ktoś wie, że ona może być wilkołakiem i ą wrabia :)
Super rozdział, bardzo fajnie piszesz.
Czekam NN,
Sophie
wilcza-noc.blogspot.com
EEEEEEEEJ, KOCHANA, PŁACZĘ I TO PRZEZ CIEBIE
OdpowiedzUsuńHALO NO :'(((((
ROOOZDZIAAAŁ CHCEE! <3333333
Okej okej, przysiądę i to porządnie i w czasie weekendu postaram się coś naskrobać :3
Usuń(przymierzam się już cały tydzień ;c)
Świetny rozdział :) Wilkołaki, bestie to coś co lubię :)
OdpowiedzUsuńSuper piszesz :D
Jestem późno, bo to Twój 9 rozdział :P. No, ale się wzięłam i nie pożałowałam ;D. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania oraz to co wprowadzasz do opowiadania ;). Szybko dawaj nn, bo już się nie mogę doczekać! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie, dodałam nowy rozdział http://put-forehead-world.blogspot.com/ Zachęcam do komentowania ;). Będzie mi bardzo miło, jeżeli mój blog zainteresuje Cię, tak jak mnie Twój ^^. Pozdrawiam i WENY! Pisz szybko ;*