czwartek, 6 lutego 2014

ROZDZIAŁ 9

Po północy, gdy mama zapadła już w głęboki sen, wymknęłam się po cichu z domu. Wczoraj księżyc zaczął powolutku słabnąć po pełni. Wciąż czułam mrowienie w całym moim ciele, jednak nie było ono takie silne jak podczas pełni.
            Byłam przerażona i wciąż nie do końca przekonana czy miałam rację w swoich domysłach. Jednak wszystko na to wskazywało. Zadrapania, zasiniaczenia, nagość, zanik pamięci…
            O wilkołakach, bestiach, wiedziałam jedynie ze starych książek i opowieści innych. Według nich ugryzienie przez kogoś takiego jak my, może zmienić zwykłego człowieka w krwiożerczego potwora. Ktoś taki za dnia był zwykłą osobą, mógł posiadać nawet własną rodzinę. „Podczas pełni jego ciało nienaturalnie wydłużało się i obrastało szorstkim, zmatowiałym futrem. Z pyska ściekała żółtawa, żrąca ślina, która potrafiła paskudnie oszpecić wszystko, co miało z nią kontakt. Kły były długie i ostre. Nie mieściły się w szczęce monstrum, jakby przygotowane na ciągłe rozszarpywanie i jedzenie. Pazury przy każdej kończynie były czarne i twarde jak stal. Potrafiły przeorać kruche ciało, jak nóż ciepłe masło. Nikt nie miał szans na przeżycie. Dla tej bestii liczyła się tylko świeża, ciepła krew i mięso. Ale największym kąskiem i czymś, co dodawało wilkołakowi sił było oczywiście ludzkie serce, które jednocześnie utrzymywało go przy człowieczeństwie.” Przypomniałam sobie słowa ze starej, zakurzonej książki, którą kiedyś znalazłam na strychu u dziadków. Gdy wyszłam z budynku i owionął mnie chłodny powiew wiatru.
            Wzdrygnęłam się. Nie byłam pewna czy to wina chłodu, czy tego, co mogło się kryć w moim ciele. A może jedno i drugie? Szczelniej otuliłam się czarną bluzą i zarzuciłam kaptur na głowę. Ruszyłam żwawym krokiem w kierunku lasu.
            Pierwszego dnia pobytu w Brookings właśnie tam się udałam, tęskniąc za moim prawdziwym domem. Zagłębiając się coraz bardziej między drzewa, odkryłam małą i opuszczoną, a przynajmniej tak mi się wydawało, jaskinię. Gdy weszłam głębiej zauważyłam grube i zardzewiałe kraty. Wyglądało to na pozostałości czegoś, co zostało wybudowane, na oko, w szesnastym lub siedemnastym wieku.
            Miałam świadomość, że od pełni minęły już dwa dni i nie powinno stać się nic złego, jednak nie chciałam ryzykować. Postanowiłam, że udam się do jaskini i wypróbuję żelazne kraty. W torbie, która obijała mi się o ramię, schowałam czyste rzeczy i dużą latarkę znalezioną w kuchni.
            Szłam dalej, ulice oświetlał tylko słabnący księżyc i kilka latarni. Aby dojść do lasu musiałam przejść jeszcze kilometr, następnie jakieś dwa w głąb lasu. Miałam nadzieję, że nic się nie wydarzy, że w ogóle nie miałam nic wspólnego ze śmiercią Elizabeth; nic wspólnego z wilkołakami. Nie powiedziałam nic na ten temat mamie. Bałam się jej reakcji.
            Gdy w końcu udało mi się dotrzeć do wielkiego, ciemnego lasu poczułam nieprzyjemne uczucie, które zawsze mi towarzyszyło, gdy czułam się obserwowana. Rozejrzałam się dookoła, jednak niczego niepokojącego nie zauważyłam. Zresztą była prawie pierwsza w nocy, więc kto (oczywiście oprócz mnie) mógł szlajać się po miasteczku? Naszła mnie pewna myśl. A jeśli to nie ja jestem mordercą? Jeśli gdzieś kryje się tutaj, ktoś, kto skrzywdził Elizabeth?
            Przystanęłam i wzięłam głęboki oddech, zanim przekroczyłam granicę między groźną cywilizacją, a naturą.
Przecież zwykły morderca nie mógł tak zbezcześcić ciała, a do tego pozbyć się serca.
W tej chwili, to ja była tu największym potworem.
Szłam przedzierając się między paprotkami i drobnymi krzaczkami jagód. Jeszcze nie potrzebowałam sztucznego światła. Moje oczy doskonale sobie radziły. Jednak w jaskini, nie pogardzę odrobiną jasności.
Niewidzialną ścieżkę pokonywałam praktycznie bezszelestnie. Od czasu do czasu dało się usłyszeć pohukiwanie sowy, więc lekko wybił mnie dźwięk łamanej gałązki. Drgnęłam, ale nie zatrzymałam się. Teraz byłam prawie pewna, że jestem śledzona, że moje przeczucie nie myliło się na skraju lasu. Szłam dalej, lecz czujnie nasłuchiwałam napastnika. Czułam, że jest coraz bliżej. Jednak już nie popełnił tego samego błędu i zwinnie omijał gałązki.
Nagle owionął mnie znajomy zapach cytrusów z mieszanką męskich perfum. Serce zaczęło bić jak oszalałe.
A więc tak to wszystko się skończy?
Mój marsz momentalnie przeobraził się w szybki bieg. Zwinnie omijałam drzewa i wszystkie przeszkody. Zboczyłam trochę z mojej wyznaczonej trasy. Może, jeśli uda mi się go zgubić, będę mogła się ukryć w jaskini.
„O ile nie wie o tym miejscu.” – Podpowiedział mi jakiś cichy głosik.
Poczułam lekką zadyszkę. Jednak miałam w sobie dość siły na dalszy wysiłek. Przede mną pojawiło się potężne drzewo z grubym pniem. Obiegłam je i ruszyłam w lewą stronę, chcąc zbić go z tropu. Nagle ktoś złapał mnie w pasie i rzucił na ziemię. Ciężko upadłam przygnieciona przez wielkie ciało Scotta, a ramię przeszedł niesamowity ból. Serce waliło mi tak szybko, że w każdej chwili mogło wyskoczyć mi z piersi. Wiedziałam, że to był już mój koniec. On znał moją tajemnicę, a ja znałam jego. Wiedziałam, czym dokładnie się zajmuje. Elizabeth na pewno zwróciła jego uwagę.
Z przerażeniem spojrzałam w jego przystojną twarz, zapominając w całym tym amoku o pojawiających się wizjach.
Czuję to. Znowu czuję tą ogarniającą radość i uniesienie, gdy jestem w postaci wilka.
Biegnę ciemnym lasem, nie mogąc się nacieszyć tą chwilą. Niebo nade mną jest takie wyraziste. Przyprószone milionem świecących gwiazd. Tarcza księżyca pięknie odznacza się na tle czarnego nieba.
Nagle słyszę strzał. Jednak to nie jest pistolet, ani żadna broń palna.
Cichy strzał.
Czuję ostry, przeszywający ból.
Upadam i ostatnie, co widzę przez mgłę to mój Łowca.
Spojrzałam w jego zielone oczy, rozszerzone w przerażeniu tak samo jak moje. Ale dlaczego on tak na mnie patrzy? Przecież mnie zabił do cholery! Inaczej nie mogłam odczytać tej wizji. Zaczęłam szarpać się pod jego ciałem ignorując ostry ból w prawym barku. Jednak to było na nic.
Po jego twarzy przeszły dziesiątki różnych emocji i zrobił coś, czego nigdy się nie spodziewałam. To tak jakby w lipcu nagle spadł śnieg. Pocałował mnie.
Jego wargi mocno naparły na moje, czekając aż dam pozwolenie. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale mimowolnie oddałam pocałunek. Nasze usta i języki zaczęły toczyć ze sobą ostrą walkę. Zanurzyłam palce w jego potarganych włosach. Podświadomie marzyłam o tym odkąd tylko go ujrzałam w lesie. Były miękkie i przyjemne w dotyku. Scott jeszcze mocniej docisnął mnie do ziemi aż poczułam wszystkie nierówności podszycia. Jeszcze nikt nie całował mnie z takim zapałem i pasją. Jego ręce zaczęły gorączkowo błądzić po moim ciele, a usta nie odrywały się nawet na moment. Potrzebowałam odrobiny tchu, bałam się, że zabrakuje mi powietrza. Mrowiło mnie całe ciało, w ten przyjemny sposób, ale także w taki, który poprzedzał moją przemianę. Wilk nie powinien dawać o sobie znać. Przecież został zabity.
Jednak czułam go. Czułam przyjemne dreszcze, podobne do tych w wizji, lecz nie takie same. Przerażona tym doświadczeniem z niechęcią odsunęłam chłopaka od siebie. Z ociąganiem i zamroczonym wzrokiem spojrzał na mnie, a później jakby nagle do niego dotarło, co zrobił. Odskoczył i oparł się plecami i wielkie drzewo.
Obydwoje ciężko dyszeliśmy jak po długim maratonie. Nie miałam siły się podnieść, więc wciąż leżałam na chłodnej ziemi. Zamknęłam oczy i ciężko westchnęłam. Ciągle czułam na swoich ustach jego. Czułam, jakie są spuchnięte. Przed oczami nagle stanęła mi roześmiana twarz Carrie. Nie chciałam teraz o niej myśleć. Przetarłam twarz dłońmi i usiadłam po turecku naprzeciwko niego. Jego spojrzenie przez cały ten czas wściekle mnie świdrowało.
– To… - Zaczęłam.
– Przepraszam. – Westchnął.
Jego twarz przybrała swoją maskę obojętności. Przeczesał włosy palcami jeszcze bardziej je mierzwiąc. Ponownie zapragnęłam zanurzyć w nich palce. Poczuć ich przyjemną miękkość.
– Nie masz, za co przepraszać, to również moja wina – wychrypiałam i spojrzałam mu w twarz.
Lustrował mnie przez chwilę.
– Po co tu przyszłaś?
– Na spacer – skłamałam. Nie chciałam zdradzać mu wszystkiego. Może jednak niczego się nie domyślał.
– W środku nocy? – zapytał z drwiną w głosie.
– A ty, dlaczego tu jesteś? – Wysunęłam podbródek.
Milczał, jakby bił się z myślami, co mi odpowiedzieć. Jednak zdecydował się na szczerość.
– Przyszedłem za tobą. – Podciągnął jedno kolano i oparł na nim ręce, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku.
W głowie wciąż mi szumiało. Zaczęłam się zastanawiać czy jeśli teraz wstanę, zdołam mu uciec?
– Nawet o tym nie myśl. – Zerknęłam w jego wypraną z emocji twarz. Jak mógł kilka minut temu mnie tak zawzięcie całować, a teraz patrzeć na mnie jak na jakiegoś śmiecia? Trochę mnie to zabolało. Zaczęłam się gubić w uczuciach do tego chłopaka. Z jednej strony mnie przerażał, ale z drugiej…
– Nie wiem, o co ci chodzi.
– Nie udawaj niewiniątka. Nie bez powodu wcześniej uciekałaś.
Wyciągnęłam z włosów suchy liść, który się tam zaplątał.
– Przestraszyłam się. Miałam prawo uciekać.
– Czego się przestraszyłaś, Lunam? – zapytał i przysunął się niezauważalnie.
– Chyba słyszałeś, co stało się z tą dziewczyną.
Przekrzywił głowę jakby się nad czymś zastanawiając, po czym powiedział:
– Dlaczego ją zabiłaś? Po co w ogóle tu przyjeżdżałaś? – syknął zbyt blisko mojej twarzy. Jego ciepły oddech owionął moją twarz.
 Wzdrygnęłam się. Sama do końca nie byłam pewna czy to ja skrzywdziłam Elizabeth, więc nie miał prawa stawiać mi takich zarzutów.
– Nikogo nie zabiłam – powiedziałam to z taką samą zajadłością jak on, tym samym jakby przekonując siebie. – I to nie twoja sprawa, co tutaj robię.
– Ktoś taki ja ty pojawia się na moim terenie, więc to jest raczej moja sprawa. – Jego twarz była zdecydowanie za blisko. Zauważyłam, że przelotnie spojrzał na moje usta, ja odruchowo zrobiłam to samo. Nagle wstał i wyprostował się. Poszłam jego śladem odsuwając się na bezpieczną odległość.
– Gdybyś załatwił sprawę w Kanadzie, nie musiałbyś się przejmować tyloma problemami, które najwidoczniej nie są ci na rękę.
Odwrócił się i walną pięścią w drzewo z całej siły. Nie wiedziałam, co mam myśleć o jego zachowaniu. Jego emocje zmieniały się z każdą sekundą. Jak w kalejdoskopie. Nigdy nie było jasne, jak zareaguje w danej chwili.
Poczułam mdły zapach krwi. Spojrzałam na jego knykcie, które zabarwiły się na czerwono. Odwrócił się oglądnął swoją dłoń, a później zerknął na mnie.
– Nie kusi cię? – zapytał, a ja spojrzałam na niego zbita z tropu.
– Co?
– Krew. – Podsunął mi rękę pod twarz.
Ślinka naleciała mi do ust. Nie powinno się to dziać. Mój organizm zaczął dziwnie reagować na niektóre rzeczy.
Odsunęłam się lekko i nie dałam po sobie nic poznać.
– Niby, dlaczego miałaby mnie kusić?
– Jak to, dlaczego? Bo jesteś pieprzonym wilkołakiem.


      

30 komentarzy:

  1. uwielbiam blogi o tej tematyce :) rozdział jest naprawdę świetny, ale zakończony w takim monecie... czekam na dalej! :)

    obserwujemy? zacznij, odwdzięczę się :) Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK, nareszcie. Ale to jeszcze nie jest to ;P Muszą być parą, wtedy poczuje się zaspokojona. No i nareszcie to powiedział!!! Ciekawe, co teraz zrobi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, jeszcze trochę się muszą pomęczyć zanim będzie TO :D

      Usuń
  3. A wątpliwości nadal nierozwiane. Ona sama nie wie, czy zabija, ale to podejrzewa,
    Nasz łowca jest rozbrajający <3 Taki niegrzeczny kochany chłopiec z problemami natury psychcznej ;)

    Czekam na ciąg dalszy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za te opóźnienia w komentowaniu. Obiecuję, że dzisiaj wieczorem albo jutro napiszę komcia!

    Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej tutaj: http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com/p/przyznaje-sie-ta-nagrode-blogom-i.html
    Nawet jeżeli nie przyjmiesz nagrody, wiedz, że Cię podziwiam!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oookey, nie ogarniam już powoli tego całego Scotta. Najpierw ją całuje, a potem zachowuje się jak skretyniały idiota ;o
    A z tą dziewczyną to nieźle, coś czuję, że Lunam nie jest do końca człowiekiem, większa część wilka w niej pozostała niż ona sama przypuszcza. Ale myślę, że to nie ona ją zabiła ;o
    Życzę weny, zapraszam i pozdrawiam!
    the-worst-nightmare-is-a-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. zostałaś nominowana do lba! pytania znajdziesz tutaj -- hermiona-kontra-draco.blogspot.com/ zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałeś/zostałaś nominowany/a do LBA :)
    Pytania znajdziesz tu: http://gate-to-another-world.blogspot.com/p/lba_9.html
    Ta strona rozwieje Twoje wątplwości! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojojo, czyli wszyyytsko wskazuje na to, że to ona! Ech, kiedy koleś za nią poszedł i powiedział, że ją śledził, to zaleciało mi Zmierzchiem, Ale wybaczam, bo opowiadanie naprawdę fajne ^^ Taaak czy siak domyślałam się, że dziewczynę znajda martwą. Szkoda tylko, że facet przeszkodził jej w samotnym zbadaniu tego, co się z nią działo. Ech, no i ta krew ;/ Kiepsko, trzeba przyznać, że kiepsko. A pocałunek wygrywa wszystko xDD
    No dobrz, czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio Zmierzchem? Ja tego nie widzę, ale ok :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Zostałaś wylosowana! http://natropiepottera.blogspot.com/p/spam.html
    "KONKURS!
    Ten konkurs będzie trwał cały czas... aż do zakończenia pisania tego bloga.
    Wy nie musicie się wysilać wystarczy, że zostawicie link i opis swojego bloga w komentarzu.
    Co tydzień będzie inny zwycięzca, tym razem jest nim:

    Lunam Blake! Gratulujemy!
    http://venator-hostiaa.blogspot.com/"

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, czy się w to bawisz, ale nominowałam Cię do LBA z betonowe-lasy.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne opowiadnie! Superowy pomysł. Życzę weny i czekam na następny post.
    Catherin

    OdpowiedzUsuń
  12. FAJOWOOOO PISZESZ : )

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja będe wredna i powiem, że chce nexta.
    Coś czuje, że to nie ona zabija i nie jest wilkołakiem... Ale to dziadowsko zabrzmiało '_'
    Nie ważne życze dużo weny i przesyłam mentalne coś tam :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. lovemeliikeyoudo.blogspot.com
    ZAPRASZAMY !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Halo, halo, lud się domaga rozdziału! :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się domaga, ale musi uzbroić się w cierpliwość! :D :*

      Usuń
  16. Heej :3 Uwielbiam twojego bloga... więc....
    Nominowałam cię do Liebster Award :3 Więcej informacji na: http://aniol-ktory-chce-byc-kochany.blogspot.com/2014/03/la.html :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  17. To opowiadanie jest świetne <3
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
    Jun

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej :3
    Nominowałam cię do Liebster Award :D Więcej na: http://aniol-ktory-chce-byc-kochany.blogspot.com/2014/03/la.html :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  19. No daj już ten rozdział, bo cię znajdę i pogryzę! Trzeba w końcu dowieść, że Lu nie zabiła dziewczyny, aczkolwiek jest wilkiem i będzie że Scott'em. Nie każ nam czekać!!! :*)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przed chwila skonczylam czytac wszystkie notki i po prostu sie zakochalam w twoim blogu *o*
    Ciekawa jestem czy natura Lunam sie "zachowala" bo lepiej dla niej w sumie jezeli tak, bo to jak nie miec czesci siebie. Mam nadzieje tylko, ze jak cos sie stanie to Scott nie postapi glupio i jej nie wyda, choc mogl to juz zrobic dobre kilka razy.
    Mam nadzieje ze szybko dodasz 10 rozdzial bo po prostu jak zobaczylam ze dodalas ten rozdzial w lutym to pomyslalam ze przerwalas go! A to byla.by zbrodnia!! No wiec nie moge sie doczekac xd zycze pomyslow i weeeny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 1 na pewno się pojawi, ale kiedy nie umiem dokładnie powiedzieć. Mam jakiś sentyment do tego opowiadania, dlatego tak łatwo z niego nie zrezygnuję :)

      Usuń
  21. Nie zabiła tej dziewczyny - coś mi tak mówi.
    Myślę, że ktoś wie, że ona może być wilkołakiem i ą wrabia :)
    Super rozdział, bardzo fajnie piszesz.
    Czekam NN,
    Sophie

    wilcza-noc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. EEEEEEEEJ, KOCHANA, PŁACZĘ I TO PRZEZ CIEBIE
    HALO NO :'(((((
    ROOOZDZIAAAŁ CHCEE! <3333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej okej, przysiądę i to porządnie i w czasie weekendu postaram się coś naskrobać :3
      (przymierzam się już cały tydzień ;c)

      Usuń
  23. Świetny rozdział :) Wilkołaki, bestie to coś co lubię :)
    Super piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem późno, bo to Twój 9 rozdział :P. No, ale się wzięłam i nie pożałowałam ;D. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania oraz to co wprowadzasz do opowiadania ;). Szybko dawaj nn, bo już się nie mogę doczekać! <3
    Zapraszam również do siebie, dodałam nowy rozdział http://put-forehead-world.blogspot.com/ Zachęcam do komentowania ;). Będzie mi bardzo miło, jeżeli mój blog zainteresuje Cię, tak jak mnie Twój ^^. Pozdrawiam i WENY! Pisz szybko ;*

    OdpowiedzUsuń