–
Dziewczynki, podjęłam ważną decyzję – mówi mama zaraz po tym, jak znalazłyśmy się w salonie wraz z siostrą.
Jest późny wieczór, a mimo to Lexie
nie obdarzyła mnie chociażby drobnym spojrzeniem od poranka.
Doskonale ją rozumiem. Obydwie jesteśmy świadome tego, jaką decyzję podjęła mama. Było to oczywiste od samego
początku, gdy padł na mnie wyrok. Mam tylko siedemnaście lat i za mojego życia
nikt jeszcze nie został wygnany. Jednak słyszałam, że ostatnie miało miejsce jakieś trzydzieści lat temu. A teraz ja, młoda alfa, będę musiała opuścić to
stado na zawsze.
– Przenosimy się do Dakoty Południowej.
Wszystkie. – Mama opada na kanapę, natomiast Lexie wstaje oburzona.
– Ja się nigdzie nie wybieram! –
Patrzy na mnie, a ja – z przerażeniem - widzę w jej oczach nienawiść. – To, że
mam głupią i nieodpowiedzialną siostrę – wskazuje na mnie ręką – wcale nie
oznacza, że wszystkie musimy być karane razem z nią!
– Lexie – odzywa się mama. – To jest
twoja siostra, jak możesz w ogóle tak mówić. Mimo tego, co zrobiła, nadal jest
ci najbliższą osobą.
– Chcesz, to jedź z nią. Ja zostaje
z dziadkami. – Po tych słowach wychodzi z salonu.
Bawię się palcami. Wiem, że
nienawidzi mnie w tej chwili jeszcze bardziej. Jako wilki, pierwszą przemianę
przechodzimy w wieku piętnastu lat. Przemianę, której Lexie nie przeszła. Nikt
nie wie, dlaczego. Niektórzy myślą, że być może być to opóźnione, ale ona ma
już dziewiętnaście lat i zwątpiła w to już dawno temu, jak większość. Każdy
stara się traktować ją na równi, jednak podczas pełni wcale nie jest to takie
proste. Do tego wszystkiego doszedł gen alfy. To ona powinna go mieć, nie ja.
Odziedziczyłam go po ojcu, którego nie widziałam już dobrych siedem lat.
– Przepraszam za to, co zrobiłam. –
Patrzę na mamę. Odkąd zaginął tata, nie widziałam jej w takim stanie. Fryzura w
rozsypce, na twarzy pojawiły się pierwsze, głębsze zmarszczki, a pod oczami
sińce. Jak mogłam być tak samolubna? Przełykam ślinę. – Lexie ma rację,
powinnaś zostać tutaj.
Jej pełne rozpaczy oczy zwracają się ku mnie.
– Co ty wygadujesz dziecko? Jak
siedemnastoletnia dziewczyna poradzi sobie w świecie, którego nie zna? Wiesz,
że gdy – lekko się załamuje – zaginął ojciec, byłam tam. Nie masz pojęcia,
jakie niebezpieczeństwa tam czekają.
– A Lexie?
– Jest już dorosła. Może podejmować
własne decyzje. Jeśli tak postanowiła, nie będę nalegać.
Widzę smutek w jej oczach. Wiem, że
wcale nie chce, aby tu została. Ale tak jak powiedziała, nie miała już na nią
żadnego wpływu.
– Idź i zacznij się pakować. Weź
najpotrzebniejsze rzeczy. Jutro po… - Urywa, widząc moją zbolałą minę. – Jutro
wyjeżdżamy.
Nazajutrz, mama wraz z Lexie wyszły
do dziadków. Moja własna siostra nie chciała się ze mną nawet pożegnać. Bardzo
mnie to boli, ale nie dziwię się jej.
Znosząc już ostatnią walizkę do
przedpokoju, słyszę pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, gdy ujrzałam w nich
Victora. Jego ciemne włosy są już przydługie, a twarz wygląda na zmęczoną,
jakby nie przespał nocy.
– Mogę wejść? – Wskazuje wnętrze za
moimi plecami.
– Jasne. – Wpuszczam go do środka i
przechodzimy do kuchni, gdzie muszę dokończyć robienie gorącej czekolady i
parzenie kawy na drogę.
Stoję do niego tyłem, wsypując
produkty do termosów. Czeka, aż się odwrócę. Nie chcę tego robić, ale w końcu
ulegam.
Siedzi rozparty na krześle i intensywnie
się we mnie wpatruje. Już w samym jego wyglądzie daje się dostrzec siłę i
dominację samca alfa.
– Przyszedłem się pożegnać.
– Domyśliłam się. – Mrużę zmęczone
oczy. – Więc? Powiedz to, powiedz, jaką to jestem nieodpowiedzialną i samolubną
idiotką!
Wstaje i podchodzi do mnie, więżąc mnie
między nim, a blatem za mną. Góruje nade mną. Jest bardzo wysoki, więc muszę
zadrzeć głowę do góry, aby móc na niego spojrzeć.
– Wcale tak nie uważam – mówi i muska
mój policzek palcami.
– Wszyscy tak uważają – prycham i
opuszczam wzrok.
Unosi mój podbródek, abym znowu na
niego spojrzała. Świdruje mnie swoimi niemalże czarnymi oczami.
– Nie. – Tylko tyle. Mieszam się,
gdy zauważam jak blisko jest jego twarz.
– Już nie jestem twoją alfą,
Victorze. – Z moich ust wydobywa się schrypnięty głos.
– To nie ma najmniejszego znaczenia.
– Po tych słowach jego wargi nakrywają moje. Czeka na pozwolenie. Czeka, aż
odpowiem na pocałunek. Jestem lekko zaskoczona, ale tylko przez chwilę Wiem, że
nie mogę tego zrobić. Jednak rozchylam usta, smakując go. Moje ręce mimowolnie
wędrują na jego kark, a palce zatapiają się w jego miękkich włosach. Przyciąga
mnie do siebie i owija wokół mojej talii. Z początku jest to nieśmiałe muśnięcie,
niemal pytające, które po chwili przeradza się w coś mocniejszego, bardziej…
– Lunam. – Odskakujemy od siebie jak oparzeni. W drzwiach stoi lekko zmieszana mama. – Victorze. – Patrzy na
chłopaka obok mnie.
– Dzień dobry, pani Blake – mówi i
zwraca się do mnie. Widzę jak ciężko oddycha, tak samo jak ja. – Pójdę już.
Gdy jest już w drzwiach, posyła mi
ostatnie spojrzenie.
– Pamiętaj, że ból szybko minie. –
Doskonale wiem, co ma na myśli i wiem, że kłamie. Może ból fizyczny przejdzie,
ale na pewno nie ten wewnątrz mnie.
Mama nie komentuje tego, co
zobaczyła. Kończy tylko, co zaczęłam i chowa do torby podróżnej.
Nadal mrowią mnie wargi i wiem, że jestem lekko
rozpalona. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego zrobił to teraz?
Teraz, kiedy mnie już nigdy nie zobaczy. Po tym, co zrobiłam. Nigdy za sobą nie
przepadaliśmy, przynajmniej ja za nim, ale po tym pocałunku…
– Lunam. – Z rozmyślań wyrywa mnie głoś mamy. –
Pora ruszać.
Biorę głęboki oddech. Wychodzimy na zewnątrz i
idziemy w stronę placu głównego.
Nasze miasteczko mieści
się w najgłębszym zakątku Gór Skalistych. Nie docierają tu zwykli ludzie,
jednak jeśli zdarzy się coś takiego, najstarsi biorą sprawy w swoje ręce i
zwinnie odwracają ich uwagę. Mamy tu własną szkołę, bibliotekę, sklepy. Tak jak
w cywilizowanym świecie.
Mijamy domy moich znajomych, bliskich. Wszędzie
panuje głucha cisza. Wszyscy zebrali się już na placu. Nikt nie chce przegapić
tego widowiska. Coś ściska mnie za gardło. Nie chcę niczego pamiętać. Nie chcę
pamiętać nikogo. Staram się wyłączyć moje emocje, jak się tylko da.
Żwir chrzęści pod moimi stopami. Nastaje cisza, gdy
docieramy na miejsce.
Każda para oczu jest zwrócona w moją stronę.
Mieszkańcy tworzą koło, pośrodku którego stoję ja i Ronald. Z tłumu wyłapuję
zasmuconą twarz Astrid, a mnie ściska w sercu, gdy uświadamiam sobie, że już
nigdy jej nie zobaczę. Niedaleko widzę dziadków, smutnych, zatroskanych. Lexie nawet na mnie nie patrzy, Victora, w którego oczach widzę coś, czego nie
potrafię nazwać. Odwracam się od nich, nie chcę zapamiętywać ich takich. Patrzę
na starszego alfę.
– Lunam Blake – rozbrzmiewa jego donośny głos. –
Doskonale wiesz, że złamałaś nasz największy zakaz, za który grozi ci banicja oraz brak przemian. Czy to wszystko jest dla ciebie zrozumiałe?
Cisza. Nie słychać nic. Nawet śpiewu ptaków. Chociaż
dźwięk mojego serca dudni mi w uszach.
– Tak.
– Zatem, jeśli można. – Podchodzi bliżej i wyciąga
swoją rękę w oczekiwaniu na mój nadgarstek. Podaję mu dłoń. Przechodzi mnie
nieprzyjemny dreszcz, gdy moja skóra styka się z jego dłonią. Bierze do rąk niewielką
strzykawkę, w której znajduje się specjalna mieszanina srebra, złota i innych niewiadomych składników które załatwią sprawę.
Wzdrygam się lekko, gdy mała igiełka przekuwa skórę.
Wstrzykuje substancję w moje ciało. Chwilowy chłód nagle zastępuje
niewyobrażalny żar. Zatykam usta dłonią, aby nie wydać z siebie krzyku. Ból
jest tak ogromny, że upadam na ziemię. Niewyobrażalne gorąco rozchodzi się
powoli po całym moim ciele. Nic nie widzę. Nie docierają do mnie żadne dźwięki.
Tylko dzięki instynktowi wiem, że obejmuje mnie mama. Zaczyna dławić mnie
szloch. Dopiero teraz dociera do mnie, że już nigdy się nie przemienię. Już
nigdy nie zaznam tych wspaniałych chwil w ciele wilka.
Chowam twarz w ciele mamy, gdy zapada ciemność.
~~ *** ~~
Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że Victor pozwolił Lunam odejść. Te emocje, wszystko czułam... Nie mogę uwierzyć, że tak się życie alfy zakończy, ale czuję, że ona dalej będzie mogła się przemieniać. Jeżeli ma gen alfy, to raczej oczywiste. Ciekawi mnie też jej ojciec i matka.
Strasznie zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem i będę go czytała. Wprost nie mogę się od niego oderwać, tak bardzo mnie zaciekawiłaś.
Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku! :)
I oczywiście zapraszam do siebie w wolnej chwili. Miło by było dostać czasami jakiś komentarz z opinią od Ciebie.
http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com
Ja również życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku i dużo weny w nadchodzących dniach!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: CUDEŃKO. Choć smutne cudeńko. Nie wiem co myśleć, jak to Lunam odebrali moc przemiany w wilka? :< Myślałam, że to nie zrobisz T.T
Czekam na następną notkę i dalszy rozwój sytuacji!
Pozdrawiam gorąco.
Nie martw się, nie będzie tak źle! :) Wszytsko musi się tylko rozwinąć :)
UsuńHej Lunam!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci co mi nie grało, tak?
Na początku mieszasz czas (zupełnie jak ja xD) bo mama raz kazała i nagle mówi. Powinno być chyba powiedziała.
I oczy same chyba nie patrzą, nie wiem czy to błąd, nie znam się, ale brzmi dziwnie, że oczy same patrzą, słyszałam o "spojrzała na mnie z rozpaczą w oczach". Zgubiłaś gdzieś kropeczkę w rozmowie z Victorem. Głos mamy nie może wyłaniać z przemyśleń, może raczej wyrywać. Ogólnie fajny rozdział, tylko już czuję, że uwielbiam Victora, a ty pewnie sprawisz, że Lunam będzie z tym łowcą. -,-
Wiem, okropnie się pogubiłam z czasami :D Będę musiała jeszcze na spokojnie przysiąść przy tym rozdziale.
UsuńA co do Victora, Lunam i Łowcy... :)
Aż sama poczułam ten jej żal. Okropnie się sprawy mają. a jej siostra to suka!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://the-worst-nightmare-is-a-life.blogspot.com/
Do mnie to opowiadanie nie przemawia. Wszystko skrócone, ogólnie opisane, mało wyjaśnień.
OdpowiedzUsuńJak można karać alfę w stadzie wilkołaków, że zamienia się w wilkołaka? Skąd w ogóle taki pomysł na takiego rodzaju zakaz? Powód by go wprowadzić?
Dalej... Lunam. Rany. Dlaczego jak zawsze czytam jakieś opowiadanie to główna bohaterka jest zawsze taka nieporadna? Nie wie, czego chce. Raz myśli, że nie chce być z Victorem, bo po prostu go nie lubi, a teraz pozwala mu się całować i o zgrozo... zaczyna oddawać pocałunek. Też byś chciała całować chłopaka, którego ledwo znosisz? Raczej nie, no chyba...
Wioska wilkołaków w lesie i taka cywilizacja? No proszę... internet, prąd, kanalizacja, biblioteki, lekarz, szkoła... samochody. Myślałaś w ogóle nad tym skąd stado wilkołaków ma takie cudeńka... piętrowe domy, kuchnię... Wilkołaki to jak sama nazwa wskazuje wilki, tylko że też i ludzie w ciele wilka. To prawie dzikie istoty żyjące w odosobnieniu, w stadach w lasach. Mogły mieć domy i w ogóle, ale czemu na taką skalę cywilizacji? Prędzej lepiankę, skoro trzymali się z dala od ludzi. Coś czuję: za dużo "Zmierzchu". Odbiegasz kompletnie od tradycyjnych wilkołaków. Oglądałaś "Dziewczynę w czerwonej pelerynie"? Już tam wilkołak był wiarygodniejszy. Radzę poczytać: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilko%C5%82ak, omijając wątek "zmierzchowski".
Teraz sprawa zastrzyku, już pomijam fakt, że wilkołak posiada takie cuda jak strzykawkę. Skoro to takie wielki tradycyjne "stado", to skąd pomysł, że wilkołak ma zakaz przemiany w wilka, w średniowiecznym stadzie wilkołaków też dawali sobie zastrzyk w ramię?
W ogóle nie wiem, czy powstrzymanie przemiany u wilkołaka jest możliwe, jeśli chciałaś przedstawić sposób, należało go szczegółowiej opisać i przedstawić, same słowa 'to załatwi sprawę" nie wystarczy.
Z resztą dlaczego złoto, srebro? Srebro zabijało wilkołaka, tak samo jak i wampira. Równie dobrze mogła być woda, krew człowieka, błoto... bo wytłumaczeń, dlaczego akurat taka mieszanka - brak. A pisząc, wszystko wyjaśni się w czasie, czytelnikom, nie zawsze ich uspokaja. No... uspokaja, bo tak: autor pisze, czytelnik myśli "OK", zapomina po następnym rozdziale jak i autor wyjaśnić i fabułę szlak bierze. Widać, że tę opowiadanie wymyśliłaś spontanicznie, już sam wstęp do fabuły przedstawia trzy pierwsze rozdziały (ich streszczenie). Dalsze przygody Lunam będziesz wyciągała z kapelusza.
Obyś nie popełniła takiego błędu jak inne "Ałtoreczki", że np. Jacob zginął w rozdziale 8, a w rozdziale 30 był na liście gości weselnych Belli i Edwarda i tańczył z panną młodą... bo takie wersje też czytała.
Hm, każdy ma swoje zdanie, więc nie będę się tu w żaden sposób kłócić. Porównywanie do Zmierzchu? Proszę Cię, ale dla mnie to już jest totalna obraza.
UsuńSamo opowiadanie chce przedstawić raczej w obrazie miłosnym, a nie typowo "wilkołakowym".
Odpowiadając na Twoje pytanie, to tak, widziałam "Dziewczynę w czerwonej pelerynie" i oglądałam również horrory z wilkołakami.
Jeśli Ci się nie podoba, trudno.
Każdy ma swój gust.
Pozdrawiam.
Nie chcę tu się wtrącać w rozmowe... Ale srebro nie zawsze zabija wilkołaki. A nawet w niektórych książkach i filmach srebro wręcz przyciąga wilkołaki... No a porównywanie do zmierzchu?!?! Nie chće tu nikogo uraźić(czasami też lubię obejrzeć zmierzch gdy nie mam co robić) ale dla mnie to zmierzch to nawet nie horror, raczej romantyk o wampirze, który nie ma duszy i jest MARTWY, który ma dziecko?!?!
UsuńNo ale mniejsza z tym...
Jak dla mnie opowiadanie jest super i napewno będe je dalej czytał!
Pozdrowienia dla Lunam :)
Oglądając zmierzch prawie spadłam z krzesła ze śmiechu. A z resztą- dlaczego wilkołaki nie miałyby być ucywilizowane? W moich opowieściach wyglądają one całkiem inaczej, nie przemieniają się, nie są dzikie ani nic a mimo to to wilkołaki. Z resztą myślę, że nawet s-f w którym pojawiały by się wilkołaki lub inne stworzenia tego typu mogłoby być genialne. Srebro chociaż kojarzy się z czymś anty wilkołakom, a wpływ może mieć taki, jaki wyznaczy mu autor.
UsuńGdyby zmierzch był tak napisany warto by było go czytać, więc proszę mi nawet nie rzucać takich porównań!
Radziłabym zaznajomić się ze słowem research. Naśmiewacie się ze "Zmierzchu", że niby żałosne, że niby jak to tak, że wampiry świecą się w słońcu, ale jak sami wymyślacie bajeczki o wilkołakach, to jest dobrze. Hipokryzja? „Bo autor może wymyślać, co chce” – bzdura. Autor musi trzymać się faktów.
UsuńAle cóż, skoro…
http://1.bp.blogspot.com/-6_NBnW216z8/Uhj-YUavDqI/AAAAAAAAATc/vrmYNAkyXQQ/s1600/o+logika.png
to chyba nic nie pomoże.
"Autor musi trzymać się faktów" - czytając coraz to nowsze KSIĄŻKI, nie użyłabym tego stwierdzenia.
UsuńPozdrawiam
A od kiedy książki (w domyśle: powieści fantasy) są autorytetami? Przeglądając dział w Empiku albo bibliotece, coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że publikowany w imię demokracji chłam niedługo pochłonie prawdziwe znaczenie legend i opowieści powstałych w starożytności. Tak, współcześni pisarze nie są twórcami wilkołaków, poszukaj sobie w internecie – etymologia wilkołaków wywodzi się z dawnych legend o bestiach przypominających przerośnięte wilki, ale będących jednocześnie ludźmi. Zadziwiasz mnie, dziewczyno, piszesz o wilkołakach i nie znasz takich postaw? Przeczytałaś chociaż jeden artykuł (może być nawet w internecie), chociaż jedną książkę/obejrzałaś film, którego nie można nazwać dziełem kultury masowej nastawionej na kicz i idealizację rzeczywistości? I nie usprawiedliwiaj się, że piszesz romans, bo brzmisz, niestety, śmiesznie.
UsuńTak widziałam i tak wiem o co chodzi/jak wyglądają wilkołaki, w sensie te prawdziwe, z legend itp.
UsuńZresztą o co ta cała spina? Czy jestem jedyna na blogerze/świecie, gdzie piszę takie rzeczy? No niestety, nie.
Moim zdaniem, to tyle jeśli chodzi o tą bezsensowną "konwersację".
Nie ma to jak psychologia tłumu: "Oni tak robią, to ja też". I nie, to nie jest "spina". To chłodna krytyka, do której Ty nie potrafisz się merytorycznie odnieść.
UsuńCzyli co, mam wbić na praktycznie każdego bloga i pisać, że ukazują cukierkowy obraz wszystkiego, zamiast tych wszystkich potworów, które były wykreowane od początku?
Usuń"Oni tak robią, to ja też" - czy bd pisać tak, czy prawdziwy obraz, to zdanie zawsze bd pasować. Żeby napisać coś innego niż inni, musiałaby stworzyć COŚ całkowicie nowego, czego nigdy nie było. Bo są opowiadania takie, jak i takie.
Niby fantasy może być o wszystkim. Nie przeczę, ale świecące wampiry? To jest śmieszne. A z resztą cały Zmierzch można by streścić do "Kocham cię Bello, a ja ciebie Edwardzie...". Dla mnie to właśnie tutaj nikt nie zajrzał w przeszłość i nie pomyślał, że chodzi tu o potwory które w pierwowzorze tworzyły się z śmierdzących, gnijących i doszczętnie zepsutych zwłok których komuś nie chciało się odpowiednio grzebać.
UsuńWilkołaki mogły być ludźmi bądź wilkami- tutaj jak widzę wszystko się zgadza. Ogółem wzięły się z greckiego mitu o królu Arkadii. Gdy się poczyta ten mit stwierdzi się, że tutaj (UWAGA) nie ma nic co by się nie zgadzało z pierwowzorem.
"Nie ma nic, co by się nie zgadzało z pierwowzorem"? Naprawdę tak uważasz? Rany... od kiedy wilkołaki w środku puszczy mieszkają jak ucywilizowani ludzie i nikt z zewnątrz nie wie o ich istnieniu, a przecież mają takie samochody, takie domy, szkoły... itd.
UsuńNie chcę się kłócić, ale autorka nie umie przyjąć krytyki. Co to ma być "Jak ci się nie podoba, to trudno"? Ja na miejscu Lunam Black wyciągnęłabym pochopne wnioski, co poprawić, bo przecież Alicja P. wskazała błędy logiczne. Dlaczego jej nie odpowiedziałaś na pytania z tą całą cywilizacją, a jedynie na pytanie, czy obejrzałaś "Dziewczynę w czerwonej pelerynie"? Czy autorka nie widzi, że opowiadanie nie jest idealne, a wręcz potrzebuje gruntownych zmian, bo czytelnik (a raczej ja i tylko Leaena) widzi, że coś jest nie tak w venator-hostriaa. Naprawdę nie widzicie tych wszystkich niedociągnięć, tych braków w wyjaśnieniach? Srebro ok, mogło je wabić, ale też i zabijać. A dlaczego nic nie było wspomniane w opowiadaniu? Jak, co i dlaczego? A sugerowaniem się "wszyscy tak robią" jest śmieszne. Zniżać się do poziomu "Ałtoreczek" i pisać króciutkie posty w "opkach". Vectoria Hostiaa właśnie łapie ten pułap. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Nawet jeśli Lunam Black tworzy romans to powinna te "szczególiki" związane z wilkołakami bardziej dopracowywać i wyjaśniać. A i w rozdziale 4... proszę... jeszcze raz przeczytam te wizje o tym jak Lunam widzi się w scenach erotycznych z tym tajemniczym gostkiem, za każdym razem będę wklejać to: http://i2.pinger.pl/pgr486/fc665f4a0013d47c4f1f0f6a/jacob%2Bi%2Brenesme.jpg
I to:
http://twilightguide.com/tg/wp-content/uploads/2013/03/18.jpg
Bo te wizje to z niczym innym tylko z "wpojeniem" wilkołaka według Stephanie Meyer. Tutaj to wpojenie jest na wyższym poziomie, bohaterowie nawet już z sobą prawie współżyją.
A najlepsze jest to, że główna bohaterka zamiast odczuwać jakiś dyskomfort... nie wiem, może obrzydzenie, podniecenie. To ona zastanawia się i dziwi, co to jest i czy ten gostek (nie pamiętam imienia) widzi to samo.
Taka rada na przyszłość: tworzysz bohaterów, tworzysz charaktery - to umiej się w nie wczuć.
Nie chce mi się tu już wypowiadać naprawdę. Piszcie co chcecie. Przyjmuję krytykę, nie przyjmuję. Uważajcie jak chcecie.
UsuńZ tego co napisała Leaena, tak wyciągnęłam jakieś wnioski, które mam zamiar wykorzystać w dalszej treści.
Dementorko jeśli te wizje kojarzą Ci się z "wpojeniem" to okej, chociaż nie to miałam na myśli i tak oczywiście nie jest.
Piszcie pod tym komentarzem (już jakiś nawyk) co chcecie.
Ja już tu nie będę się wypowiadać.
W pierwszej wersji wilkołaków niczego o srebrze nie było.
UsuńA mi się podoba. ^^
OdpowiedzUsuńZnalazłam jakiś błąd, ale teraz nie wiem, gdzie on był...
Akcja z pocałunkiem i ten zastrzyk - świetnie wymyślone. Chociaż trochę mnie zdziwiło, że oni mają coś takiego; jak w dawnych czasach sobie z tym radzono? :)
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam!
Super! Uwielbiam wilkołaki! Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuń*śpiewa sobie* Przecinki, przecinki, przecinkiii *przestała sobie śpiewać*
OdpowiedzUsuńZapewne niebawem mnie znienawidzisz albo po prostu przestaniesz publikować moje komentarze, ale uwierz mi, nie robię tego, by cię poniżyć czy obrazić. Ja sama nienawidzę takich komentarzy, to znaczy takich, w których zauważone są moje błędy, boję się ich: natychmiast po przeczytaniu robię się czerwona na twarzy i jest mi głupio. Ale szynko biorę sobie rady do serca i to nie tylko dlatego, że pragnę być lepsza i lepsza, ale trochę ze swego rodzaju egoizmu: chciałam poprawić błąd i nigdy więcej go nie popełniać, by znowu mi tego czasem nie wypomnieli xD No, ale do rzeczy.
"mówi mama, zaraz po tym, jak znalazłyśmy się w salonie, wraz z siostrą." po 'mama' i 'salonie' wywalamy przecinki.
"Jest późny wieczór, a mimo to, Lexie nie obdarzyła mnie, chociaż drobnym spojrzeniem od poranka." - przecinki po 'to' i 'mnie' - wynocha! No i 'chociaż' zamieniłabym na 'chociażby', ale to tylko moim zdaniem.
"Jednak słyszałam, że ostatnie miało miejsce, jakieś trzydzieści lat temu" - po 'miejsce' wywalamy przecinek
"jednak podczas pełni, wcale nie jest to takie proste" - zgadnij, co trzeba zrobić.
"którego nie widziałam już dobrych, siedem lat" - to samo.
"Jej pełne rozpaczy oczy, zwracają się ku mnie." - tu też.
"Już w samym jego wyglądzie, daje się dostrzec siłę i dominację, samca alfa." - przecinki sugerują, że 'daje się dostrzec siłę i dominację' to wtrącenie, a przecież tak nie jest, prawda? A więc należy usunąć przecinki.
"Wstaje i podchodzi do mnie, więżąc mnie między nim, a blatem za mną." - po 'nim' nie powinno być przecinka.
"swoimi, prawie że, czarnymi oczami" -"swoimi niemalże/niemal czarnymi oczami" - tak będzie chyba lepiej.
"Odskakujemy od siebie ja oparzeni" - 'jak' c:
"Z rozmyślań, wyrywa mnie głoś mamy" - co ty masz z tymi przecinkami? :D Ten też wywal.
"Nasze Wilcze Miasteczko, – bo tak je mogę nazwać – mieści się w(...)" - 'nasze miasteczko mieści się w(...)' usunąwszy wtrącenie oddzielone myślnikami niepotrzebny jest przecinek, prawda? a więc w twoim zdaniu też nie C:
"nie docierają tu zwykli ludzie, jednak, jeśli zdarzy się coś takiego(...)" - po 'jednak' wywal przecinek.
"Staram się wyłączyć moje emocje, najbardziej jak się tylko da. " - najbardziej wyłączyć emocje?
"Lexie, nawet na mnie nie patrzy" - przecinek out.
"Victora, w którego oczach widzę coś, czego nie potrafię nazwać. " - ale co Victora?
"za który grozi ci banicja, oraz brak przemian" - 'oraz' to spójnik po których ie stawia się przecinków. Naturalnie występują wyjątki, ale to zdanie nim nie jest.
"Przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz, gdy moja skóra styka się z jego" - 'jego dłonią' może?
"i innych, niewiadomych składników, które załatwią sprawę" - te przecinki są niepotrzebne.
"Chwilowy chłód, nagle zastępuje niewyobrażalny żar." - to samo
"Niewyobrażalne gorąco, rozchodzi się powoli po całym moim ciele" - to samo.
Teraz zaczyna się robić naprawdę wciągająco ;) Tylko ciekawi mnie co to ten gen alfy. W życiu o czymś takim nie słyszałam i fajnie gdybyś to bardziej opisała. I ciekawy pomysł na usunięcie możliwości przemiany.
OdpowiedzUsuńJuż mnie nienawidzisz, prawda? :(
OdpowiedzUsuńAch, uwierz mi, nie robię tego przez złośliwość. ja po prostu wiem, jak coś takiego może pomóc. jeśli chcesz, możesz tego nie publikować, a ja zamykam buzię :D
Tak czy siak. Zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie, bo ona jednak straciła moce! :O A byłam pewna, że nie. A więc nie będzie tak cukierkowo, co mnie niezwykle cieszy ^^ Tylko co dalej? A więc one odjadą a ona będzie się uczyła życia bez wilkowania? Wątpię, bo przecież jest jeszcze kwestia tajemniczego zielonookiego Łowcy, a chyba nie powiesz mi, że jest bez znaczenia, co? ;> Na pewno nie. No i Victor - koleś rozwalił system! Od mozę4 od dawna czuł do niej miętę, czy jak...? Ona nie. Przynajmniej do tamtej chwili. I teraz się w nim zakochała. Chyba. Bo ona sama tego nie wie xD Ale w sumie nie ma jej się co dziwić - to było tak cholernie niespodziewane! No ale Lexie to ja szczerze nienawidzę! To przez pierwszy odcinek - przyleciała z kocykiem, wszystko pięknie i ja naprawdę odniosłam wrażenie, że będzie po jej stronie, że będzie jej bronić i tak dalej. A ona mi tu z nienawiścią wyjeżdża!! A więc niech sobie te dwie jadą w siną dal, a ta niech siedzi z dziadkami, przynajmniej mi człowieczysko z oczu zejdzie! Uch, a niech spłonie i będzie spokój! ;/
No nic. Posłuchaj, droga panno, ty informujesz jakoś lud o nowościach? Bo bloga obserwuję, ale nie wiem, czy to jedyny środek. Więc na wszelki wypadek zostawię numer gadu: 42714428. No i zaprasza też do mnie na atyohi-rmoje, w końcu to tam się zareklamowałaś C: Ok, czekam na nexta i pozdrawiam! :D I jeszcze raz przepraszam :(
Nie masz za co przepraszać i bardzo cieszę się, że widzisz te błędy. W szczególności przecinki, które są moją piętą achillesową. Niestety, od zawsze miałam z nimi problem i już chyba nigdy się nie nauczę, jak je poprawnie stawiać :/
UsuńOkej, jeśli coś będę informowała i zajrzę do Cb :)
Pozdrawiam cieplutko!
Nie zazdroszcze jej siostry -,-' Jak mozna byc taka jedza? ;o Powinna stac za nia murem i ja wspierac a nie...
OdpowiedzUsuńAz mi sie smutno zrobilo po tym jak dziewczyna zrozumiala, ze to koniec z " wolnoscia" ;/