Próbowałam
jeszcze coś od niego wyciągnąć, ale nie dałam rady przekrzyczeć wokalisty
AC/DC. Scott wysadził mnie pod piekarnią i wziął ode mnie numer telefonu.
Powiedział, że skontaktuje się ze mną w najbliższym czasie i wszystko wyjaśni.
Nie mógł zrobić tego teraz, ponieważ dostał jakiś ważny sms, w co lekko
wątpiłam.
Weszłam po schodach i przekręciłam
klucz w drzwiach. Usłyszałam ciche pochrapywanie mamy. Nie chciałam jej budzić,
więc udałam się do swojego pokoju, przebrałam w piżamę i rzuciłam w przyjemnie
chłodną pościel.
Moje myśli pędziły z zawrotną
prędkością. Jak gdyby odebranie mi mojej natury i wygnanie ze stada nie
wystarczyło, musiałam wprowadzić się do miasta pełnego Łowców. Do tego jeden z
nich doskonale wie, kim jestem. I nie miałam pojęcia, co zamierzał począć.
Usilnie powtarzał mi, że nie zamierza mnie skrzywdzić, że nie muszę się niczego
obawiać. Jednak z jednej strony instynkt brał nade mną przewagę. Byłam
zwierzyną pod ostrzałem. Natomiast z drugiej strony, jakaś część – mimo, że nie
chciałam się do tego przyznawać – ufała mu.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Obudziła mnie, dość głośna, krzątanina mamy. Zerknęłam na cyfrowy zegarek
obok łóżka. Wskazywał godzinę szesnastą. Więc mama zdążyła już wrócić z pracy.
Boże, ile ja
spałam.
Zwlokłam się z łóżka i z przerażeniem odkryłam, iż
jestem naga jak ostatniej nocy. Doskonale pamiętałam, że zakładałam przed snem
piżamę. Nie wypiłam też tyle by tego nie pamiętać. Może w nocy było mi gorąco?
Coś mi tu nie grało.
Po wykonaniu porannej toalety i ubraniu się w wygodny
dres weszłam do kuchni, gdzie zastałam mamę, nad parującym garnkiem.
– Dzień dobry – powiedziała odwracając się do mnie. –
Widzę, że świetnie się bawiłaś skoro tak późno wstałaś. – Wróciła do mieszania
zupy, jak się okazało.
Podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam karton
soku pomarańczowego. Sięgnęłam po szklankę z szafki, do której nalałam napoju i
wypiłam go prawie jednym haustem.
Oparłam się o blat i zaczęłam oglądać naczynie w
moich dłoniach.
– Było fajnie. – Wysiliłam się na szczery uśmiech.
Nie mogłam dać po sobie poznać, co się tak naprawdę działo.
– Poznałaś jakiegoś fajnego, no wiesz…
Spojrzałam na nią i uniosłam brew. Oblizała łyżkę.
– No wiesz, jakiegoś miłego chłopca?
– Boże, mamo. – Ale natychmiast przed oczami stanął mi
Scott. Pokręciłam lekko głową. O kim ja
myślę?
–
No, co? To normalne u dziewczyn w twoim wieku,
że spotykają się z chłopcami.
Wiedziałam, czego nie mówi. Że od
zawsze byłam w jakiś sposób powiązana z Victorem. Ja i on byliśmy alfami, które
miały założyć nowe stado.
Nigdy nie zwracałam uwagi na innych
chłopaków. Wiedziałam, że to nie miało sensu. Oczywiście podobało mi się kilka
wilków, jednak nie chciałam zawracać sobie głowy tą całą miłością. A co jeśli
bym pokochała kogoś, ale tak naprawdę, a później musiała odejść i dzielić życie
z Victorem? Nawet nie chciałam o tym myśleć.
Wiedziałam, że mama chce dla mnie
jak najlepiej, że tylko troszczy się o mnie. Chce, abym żyła jak normalna
ludzka nastolatka i zapomniała o swojej przeszłości. Szkopuł w tym, że to nie
było takie proste.
Westchnęłam.
– Nie poznałam nikogo godnego uwagi.
– Postanowiłam zmienić temat. – A jak u ciebie?
Zaczęła rozlewać zupę pomidorową do
talerzy.
– Wszystko dobrze, w pracy nie mam
problemów. Nawet zaprzyjaźniłam się z pewną starszą kobietą.
– Ale? – zapytałam i wzięłam od niej
talerz i ruszyłam do stołu. Podążyła za mną. Niepewnie na mnie spojrzała.
– Dzisiaj rano znaleźli w lesie
ciało dziewczyny.
Przełknęłam gorącą ciecz.
– Nie musisz się o mnie martwić. Nie
straciłam wszystkich zdolności, więc na pewno sobie jakoś poradzę.
– Wierzę w to. Mimo wszystko… Ta
dziewczyna chodziła do waszej szkoły. Może ją znasz?
– Niestety mamo, mieszkam tu za
krótko i jedyną osobą, jaką znam jest Carrie. – Nie chciałam wspominać o innych, których poznałam, a osoby z
widzenia się nie liczyły. – A jak miała na imię.
– Hm… Elizabeth, jeśli dobrze
pamiętam.
Zagapiłam się w prawie pusty talerz
i od razu przypomniałam sobie ogłoszenie ze szkolnego korytarza.
– Nie znałam jej, ale widziałam
informację o jej zaginięciu. Wiesz jak to się stało?
Odchrząknęła i zaczęła się bawić
prawie nietkniętym jedzeniem.
– Wiem i trochę mnie niepokoi.
Spojrzałam na nią. Jej maska
idealnej, szczęśliwej kobiety zaczęła się lekko burzyć. Co stało się Elizabeth,
że moja mama aż tak się tym przejęła?
– Proszę wykrztuś to wreszcie.
Wbiła we mnie swoje orzechowe
spojrzenie.
– Jej ciało zostało rozszarpane. A
najgorsze z tego wszystkiego jest to, że w jej ciele nie znaleźli serca.
Zakrztusiłam się śliną. To wszystko
oznaczało, że w pobliżu kręcił się głodny i rozwścieczony wilkołak.
– Myślisz, że… Ale…
– Myślę, że trafiłyśmy w sam środek
nory wilkołaka.
– Ale jeśli on wyczuje…
– Mieszkamy tu już prawie trzy
tygodnie. Jeśli chciałby się z nami skontaktować, albo nas skrzywdzić zrobiłby
to już dawno.
– Skąd się on tu w ogóle wziął.
– Nie mam pojęcia. Ale musimy być
ostrożne.
Siedziałam właśnie nad książką od
języka angielskiego, gdy uderzyła mnie pewna myśl. Chyba wiedziałam, dlaczego
wilkołak nie okazał nam zainteresowania. Wywodziliśmy się z jednego gatunku,
ale ja byłam wilkiem, natomiast on żądną krwi i ludzkiego mięsa bestią. Chociaż
w tej chwili nie byłam pewna czy mogę tak o sobie myśleć.
Przyszedł mi na myśl dzisiejszy i wczorajszy
poranek oraz to, że przecież mamy czas pełnej fazy księżyca. Moja nagość,
zadrapania. Zaginięcie i śmierć Elizabeth. To mogło oznaczać tylko jedno.
O. Mój. Boże.
_______________________________________
Dzisiaj krótko.
Powoli zacznie się coś dziać, a przynajmniej taką mam nadzieję.
W poniedziałek powrót do szkoły. Aż nie chce mi się wierzyć T,T
Huhuhu, pierwsza! :D strasznie się ucieszyłam jak zobaczyłam, ze dodalas rozdział. jest boski *.* Bardzo wciągnęła mnie ta historia i z niecierpliwością czekam na nastepny. Mam nadzieje, ze szybko go dodasz, bo normalnie umrę z ciekawości co będzie dalej XD
OdpowiedzUsuńooo jesteś ze śląska ? ja też :( a mojej siostrze ferie dopiero co się zaczynają !!
OdpowiedzUsuńw każdym razie mimo, że krótko to mi się podoba ...
a tak wg to .. PIERWSZA !!!
ummm raczej nie widze błędów .. tylko literka ci się pomyliła w pierwszym akapicie ale to sie chyba nie liczy ..
jeja nie złość się ale ja naprawde rzadko cokolwiek komętuje .. może nastempnym razem napisze ci coś bardziej .. hmmm mądrego ?
wszystko mam czerwone ale nie chce mi się poprawiać - Sorrrry
pozdrawiam i życze dużo weny
PS : kiedy next ?
PS2 : zignoruj poprzednie jestem okropna ;( - wszyscy mi to mówią !
Nie, jestem z Podkarpacia ^^
Usuńczyli nie pierwsza .. trudno **
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :) Trochę krótki.. :D ale zakończenie.... booskie... :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału... :3 jestem ciekawa, czy ona wywnioskowała to co ja... :) zobaczymy :D mam nadzieję, że szybko pojawi się rozdział :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :D
Fajne, szkoda, że takie krótkie. ; )
OdpowiedzUsuńTa panika Lunam to dlatego, że boi się, że to jej dzieło? Bo tylko to mi przyszło na myśl ? ;)
Mam nadzieje, że szybko napiszesz kolejną część. ;)
Pozdrawiam ;)
PS. też kończą mi się ferie ;(
co ta krótko? co tak krótko?
OdpowiedzUsuńczuła, że wilk w niej nie umarła, ale nie sądziłam, że tak to będzie wyglądać. że Lunam nie będzie kontrolowała tego, co robi podczas pełni. mam nadzieje, że jednak tak to nie będzie wyglądało, bo w końcu Scott będzie musiał ją zabić. a to raczej nie zakończy się dobrze!
a tak w ogóle to Victor się jeszcze pojawi?
Życzę weny ;)
Nie chcę nic zdradzać, bo to by było troszeczkę bez sensu :D
UsuńPonieważ chyba jeszcze nikt tego nie powiedział: zaklepuje Scotta! Wybacz mi Connor... W każdym razie jeśli to ona, to mam nadzieję że on jakoś się domyśla albo coś bo się jeszcZe pokłócą i dopiero będzie.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :3