Tego dnia las jest spokojny i cichy.
Jedynie gdzieniegdzie da się usłyszeć śpiew ptaków, które budzą się, aby
rozpocząć nowy dzień.
Jeszcze kilka minut i wzejdzie
słońce. Ręce lekko mi się trzęsą, a to wszystko ze zdenerwowania i
jednoczesnego podniecenia.
Czuję uścisk na ręce.
– Lunam – słyszę podenerwowany głos
Astrid – mojej przyjaciółki. – Nie powinnyśmy tego robić.
– Ciii. – Uciszam ją i patrzę przed
siebie. Ona milknie i robi to samo.
Nie chciałam tego przegapić.
Przed nami pojawiają się pierwsze
promienie słońca. W różowo-niebieskich chmurach pojawia się żółta kula. Ten
cały piękny widok wschodu, lasu i gór odbija się w przejrzystym jeziorze przed
nami.
Obydwie jak na zawołanie wzdychamy z
zachwytu.
– Lunam?
Patrzę w jej wielkie szare oczy.
– Victorowi się to nie spodoba, nie
mówiąc już o innych. Wiesz, że nam nie wolno. W szczególności, gdy do pełni
jest tak blisko.
– Victor nie jest moim chłopakiem,
więc on ma w tej sprawie jak najmniej do gadania. Chcesz tego tak samo jak ja.
Wiem to. – Uśmiecham się szeroko i biegnę przed siebie, jednocześnie się
przemieniając. To trwa tylko sekundę i tak naprawdę nie czuję nic.
Teraz wszystkie moje zmysły są w stu
procentach wyostrzone, a świat wygląda o niebo lepiej w tej postaci.
Biegnę ciesząc się chwilą i rozkoszując wszystkim
dookoła. Nawet zroszony mech pod łapami daje mi wielką przyjemność. Słyszę
śmiech w głowie. To Astrid. Wiedziałam, że nie będzie protestować. To część
naszej natury. Zawsze, bez względu na wszystko, będziemy wolały być w postaci
wilka, aniżeli człowieka.
Biegnie obok mnie. Jej brunatne futro zlewa się z
otoczeniem. Mijamy kolejne drzewa, głazy, słońce jest już coraz wyżej, a ja
nadal nie mogę się nacieszyć.
„A tak ciężko było cię przekonać” – mówię w myślach,
na co ona kłapie do mnie zębami i rzuca się na mnie.
Bawimy się przez chwilę, szamoczemy ciągle się
„śmiejąc”. Zakazywanie nam przemian przed pełnią jest dla nas udręką,
przynajmniej dla mnie i jak się mogę domyślić dla Astrid również. Oprócz pełni
możemy się przemienić tylko pod nadzorem alf w wyznaczonych przez nie
terminach. A to zdarza się naprawdę rzadko.
Schodzimy z siebie i dalej biegniemy. Rozkoszuję się
chłodnym powiewem wiatru w moim futrze i na pysku, zmieszanymi z ciepłymi
promieniami porannego słońca.
Nagle zwalniam tępo i nastraszam uszy. Słyszę jakiś
huk, powarkiwanie. Zauważam, że Astrid również coś usłyszała.
„Co to jest?” – Przemawia mi w myślach.
„Nie mam pojęcia” – odpowiadam.
Przystanęłyśmy i wytężyłyśmy słuch. Wtedy do nas
dotarło.
„W nogi! Musimy stąd uciekać!” – warknęłam w stronę
przyjaciółki, a ona natychmiast mnie posłuchała.
Powarkiwaniem okazały się samochody i motory.
Przysłuchując się dało się również dosłyszeć głosy Łowców. Byli coraz bliżej. Musieli
mieć bardzo dobry sprzęt, ponieważ wilkołaka jest dość ciężko dogonić.
To już było pewne, że im nie uciekniemy. Byli zbyt
blisko. Mogłam nawet usłyszeć urywki ich rozmów, z których wynikało, że nas
zauważyli.
„Astrid! Biegnij do domu i powiedz o wszystkim moim
rodzicom”
„Ale…”
„Nie ma żadnego ale!
Biorę na siebie całą odpowiedzialność, a teraz biegnij!” – warknęłam, a ona
z podkulonym ogonem ruszyła przed siebie. Czasem opłacało się być alfą,
przynajmniej się mnie słuchano.
Postanowiłam odwrócić ich uwagę od Astrid.
Zatrzymałam się i zawyłam. Gdy byłam pewna, że teraz ja jestem ich numerem
jeden, ruszyłam slalomem, w przeciwnym kierunku, niż mój dom.
Byłam niemalże pewna, że mnie dorwą. Byli zbyt
blisko. Lecz nagle ujrzałam po swojej prawej stronie olbrzymi głaz, a pod nim
wąską szczelinę. Szybko ruszyłam w tamtym kierunku i schowałam się, próbując
ustabilizować swój oddech.
Niedaleko mnie zatrzymał się jeep i cross.
– Musi gdzieś tu być! Wiem, co widziałem! –
usłyszałam nieopodal męski, gruby głos.
– Zaraz to sprawdzę. – Kolejny głos. Należał do
motocyklisty, który zszedł z cossa i…ruszył w moim kierunku!
Z przerażeniem patrzyłam jak postać ubrana na czarno
zbliża się do mojej kryjówki. Ulżyło mi jednak, gdy mężczyzna skierował się
dalej.
Mimo wyczulonego słuchu, kroki motocyklisty zniknęły.
Albo się zatrzymał, albo… Nagle przed moim pyskiem pojawia się twarz chłopaka.
Patrzyliśmy na siebie szeroko otwartymi oczami ja granatowymi, on wściekle
zielonymi.
Świat nagle się zatrzymuje. Jestem tylko ja - i ten
chłopak. Wiem, że nie widzi mojej ludzkiej postaci, tylko moje oczy. Patrzymy.
Chcemy się dotknąć. W tej chwili to jest najważniejsze…
Wracam, jestem znowu w lesie. Adrenalina w moim
ciele, ciele wilka. Jego twarz i szok na niej wymalowany.
– Scott! – Chłopak drgnął. – Jest tam?
Ostatnie spojrzenie i odchodzi.
– Nic tu nie ma! – odpowiada i odchodzi. Po czym
wskakuje na crossa i Łowcy odjeżdżają.
Darował mi życie? Dlaczego?
Tyle pytań kotłuje się w mojej głowie. I ta
niespodziewana wizja. Nie wiem jak długo siedzę pod tym kamieniem, ale nie chce
ryzykować. Więc czekam, dopóki wszystkie odgłosy będą poza zasięgiem mojego
słuchu.
~~ *** ~~
Witam wszystkich z moim nowym opowiadaniem,
które mam nadziejęsię spodoba! :)
No i Wesołych Świąt! :)
Bardzo fajnie się zaczyna ; ) Czekam z niecierpliwością na następny ! ^^
OdpowiedzUsuńBędę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zostawiłaś u mnie link do swojego opowiadania *.*
OdpowiedzUsuńMiałam ciarki na całym ciele, jak czytałam końcówkę. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Mam nadzieję, że dodasz go szybko!
Życzę dużo weny i gorąco pozdrawiam,
http://wszystkie-drogi.blogspot.com/
Czemu darował jej życie? Twoje opowiadanie jest ciekawe i oryginalne, ale to dopiero początek...
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
Dziękuję i wzajemnie!
UsuńWow, wow i jeszcze raz WOW!
OdpowiedzUsuńProlog jest genialny, bardzo mi się podoba! Potrafisz wczuć w klimat swojego czytelnika!
Wyczekuję z dużą niecierpliwością następnego rozdziału!
Całuję i zapraszam do siebie!
http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com/
http://creative-trailers.blogspot.com/
Nieźle;) Będą razem, prawda? :D Jeju, powiedz mi, że bedą razem!!! Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńNic nie zdradzę! :D
UsuńNastępny już niedługo :)
Spoko, ale nie rozumiem czemu we wstępie zdradziłaś co się będzie działo w całym opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńNa wstępie jest tylko zdradzony sam początek, to wcale nie zdradza całego opowiadania :)
UsuńJa tylko z inf. że dodałam trzeci rozdział (http://wirus-rzeczywistosci.blogspot.com/). Pozdrawiam i czekam, aż Ty też na swoim dodasz!:D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój styl. Bardzo ciekawie się zaczyna.
OdpowiedzUsuńZielonooki namiesza w tym opowiadaniu coś tak czuję ^ ^
Czekam na następne!
Zapraszam do mnie http://the-worst-nightmare-is-a-life.blogspot.com/
P.S. proszę o przypomnienie o nowych rozdziałach w spamie albo dodajmy się do obserwowanych ;)
Pozdrawiam !
No właśnie, dlaczego on jej pomógł? Podejrzane i to cholernie. Tak samo jak to, że od razu chcieli się 'dotknąć'. Opowiadanie miłe i ciekawe, ale brakuje mi opisów. Te twoje są bardzo okrojone, ogólne, a więc każdy czytelnik wyobraża sobie wszystko zupełnie inaczej: wygląd obu wilczyc, Łowców, tereny, po których biegają. A przecież to twoja historia, nie nasza, a więc powinnaś przedstawić nam to tak, jak TY to widzisz. A wówczas opisów byłoby całkiem sporo. Naprawdę, przy pisaniu wyobraź sobie, że to, o czym piszesz, jest w rzeczywistości twoją historią, którą opowiadasz osobie niewidomej, a na dodatek bardzo ciekawskiej. A więc opisujesz wszystko: co widziałaś, jakie było, jakie miało barwy i kształt, jak się wtedy czułaś, co zaobserwowałaś. Zobaczysz, że ci to pomoże C: A i czytelnicy będą jeszcze bardziej zadowoleni ;) No dobrze, idę czytać dalej c: Coś krótkie są te odcinki ;)
OdpowiedzUsuńWezmę tą uwagę do serca! :)
Usuńcieszę się, że trafiłam na twojego bloga, rozdział 1 zapowiada się ciekawe, postaraj się dodawać opisy, będzie lepiej :P Chętnie przeczytam następne rozdziały i je skomentuje
OdpowiedzUsuńCos mi sie wydaje, ze Scott niezle kiedys namiesza ^^
OdpowiedzUsuńAle ogl rzecz biorac to swietny rozdzial c;