Próbując wyrwać się z jego uścisku, zrobiłam jedną z
najgłupszych, możliwych rzeczy. To jedynie mogło go utwierdzić w jego
przypuszczeniach. Jakiekolwiek one by nie były. Wciąż trzymałam się nadziei, że
nie miał na myśli tego, co akurat miałam na myśli ja. Mianowicie, że jestem
wilkiem, chociaż w chwili obecnej tak naprawdę nim nie byłam. Straciłam tą
zdolność wraz z moją głupotą w lesie.
Wciąż mocno trzymał mnie w ramionach
i wodził palcami po moim brzuchu. Wydawało mi się, że teraz nawet nie był
świadom tego, że to robi. Musiałam się jakoś ratować.
Przycisnęłam się do jego klatki
piersiowej tak, że mogłam bez problemu wyczuć mięśnie prężące się za moimi
plecami. Chwilę później mocno się odepchnęłam, co dało mi moment zaskoczenia i
z całej siły uderzyłam go łokciem w brzuch. Na szczęście moja taktyka
poskutkowała, bo w końcu wypuścił mnie ze swych niedźwiedzich objęć.
Zaczęłam przedzierać się przez morze
spoconych, prawie nagich ciał. Muzyka wciąż dudniła mi w uszach. Resztki
alkoholu zostały zastąpione przez adrenalinę, która zaczęła buzować mi w
żyłach. Teraz myślałam jedynie o tym, żeby jak najszybciej wydostać się z tego
budynku. Jak najszybciej uciec od Łowców, od Scotta.
Zapytacie pewnie, dlaczego uciekam?
To po prostu zwyczajny odruch. Zwierzęcy instynkt. Jako wilk, czując zbliżające
zagrożenie i wiedząc, że przeciwnik jest o wiele silniejszy, nie zostawało nic,
jak zwykła ucieczka. Teraz moje szanse były jeszcze marniejsze, bo stałam się
zwykłym człowiekiem z resztkami wilczych zdolności.
Dobiegając do drzwi, odetchnęłam z
ulgą. Przecisnęłam się obok potężnego ochroniarza i zaczęłam biec przed siebie.
Jednak naszła mnie jedna myśl: Jak ja mam
stąd wrócić?
Nie dane mi było dłużej się nad tym
zastanawiać, bo ktoś silny zaciągnął mnie na skraj budynku, gdzie nikt nie mógł
nas zauważyć, i mocno przycisnął do ściany.
– Nie podnoś głowy – odparł Scott,
nie mając nawet śladu zadyszki – czego oczywiście nie mogłam powiedzieć o
sobie.
Jęknęłam w duchu. Tak bardzo nie
chciałam rozstać się z moją prawdziwą naturą. Miałam już dość chłopaka
stojącego przede mną. Czułam się przy nim jak przy alfie, który może zmusić
mnie do zrobienia czegoś, czego nie chciałam. I zazwyczaj tak się działo. Nie
ważne, że ja też byłam alfą, lecz to samiec zawsze miał ostatnie słowo.
Teraz już nie byłam tą, która miała jakąś część władzy.
Wszystko się zmieniło. Resztkami wciąż wyczuwałam jak moja wilczyca kuli się
pod jego palącym spojrzeniem, pod jego wyczuwalną siłą. Koniec z tym wszystkim.
Teraz jestem zwyczajną Lunam Blake.
– A co jeśli podniosę? – Wysunęłam
prowokująco podbródek i spojrzałam w jego zielone oczy. Od razu tego
pożałowałam.
Leżę w kałuży krwi, czując jej
przyjemny zapach. Już sama nie wiem czy należy ona do mnie, czy do kogoś
innego.
Jestem w lesie.
Jest ciemno.
W oddali migają światła.
Jestem zdezorientowana i przerażona
jednocześnie. Próbuję wstać, jednak jest tu za dużo krwi. Ślizgam się i upadam.
Widzę wyciągniętą dłoń, która należy
do Scotta. Pomaga mi wstać i przytula dodając otuchy.
Odsuwam się od niego, aby spojrzeć
mu w twarz. Wtedy zauważam mignięcie, a po chwili…
Chciałam się odsunąć, ale za mną
była jedynie brudna ściana, a przede mną stał chłopak, który wciąż się we mnie
wpatrywał. Nie mogłam odczytać nic z jego spojrzenia, ale ledwo widocznie
unosiła się jego klatka piersiowa.
Przez moment nie mogłam złapać tchu.
Co miały oznaczać te wizje? I
dlaczego ta, urwała się akurat w takim momencie?
– Właśnie to się stanie, jeśli
podniesiesz głowę. – Dopiero po chwili dotarły do mnie słowa Scotta.
– Ty też to widzisz, tak? Dlaczego
to się do cholery dzieje?! – Spojrzałam w jego szmaragdowe oczy, jednak ty
razem nic się nie wydarzyło. Tylko patrzył swoim surowym spojrzeniem.
– Chodź – powiedział i chwycił mnie
za łokieć.
Wyrwałam mu się, co było o wiele
łatwiejsze niż wcześniej.
– Nigdzie z tobą nie pójdę. –
Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego spod byka.
– Nic ci nie zrobię.
– Twoje słowa nic dla mnie nie
znaczą.
Odwrócił się tak, że stał teraz
naprzeciwko mnie. Widziałam jak buzuje w nim gniew. Nachylił się tak, aby nasze
twarze były na równi.
– Gdybym miał cię skrzywdzić,
zrobiłbym to już dawno. – Wyprostował się. – A teraz, jeśli chcesz się czegoś
dowiedzieć…
Czy
miałam jakieś inne wyjście? Zapewne tak. Ale bardzo chciałam dowiedzieć się, co
tu właściwie się działo. Dlaczego wtedy mnie uratował? Chociaż wiedziałam, że
nie ma pojęcia o tym, iż jestem wilkiem z lasu, może jedynie podejrzewać, kim
jestem, z niewyjaśnionych powodów, ale tego nie wie na pewno. I w jednej
sprawie miał rację, jeśli chciałby mnie skrzywdzić, zrobiłby to już dawno. Bo
miał ku temu okazje.
– Więc, gdzie idziemy? – zapytałam,
drepcząc za nim.
– Odwiozę cię do domu – odpowiedział
kończąc pisać sms’a.
Prychnęłam.
– A może chciałabym jeszcze tu
zostać? – Spojrzał na mnie przez ramię.
– Jeśli chciałabyś zostać, nie
szukałabyś gorączkowo sposobu wydostania się stąd. Zresztą w trakcie jazdy
odpowiem na niektóre twoje pytania. – Ruszył w stronę nowiutkiego, czarnego
camaro ss. Taki samochód musiał kosztować kupę kasy. Otworzył drzwi od strony
kierowcy i spojrzał na mnie nad dachem. – I mam nadzieję uzyskać również trochę
odpowiedzi na moje pytania.
Wsiedliśmy do samochodu, który
przyjemnie zamruczał i ruszyliśmy w kierunku Brookings. Chłopak włączył radio,
z którego odezwała się grupa AC/DC z piosenką You Schook Me All Night Long.
– A reszta? – zapytałam po chwili
ciszy między nami. Słowa, które śpiewał Brian Johnson wprowadzały mnie w lekkie
zakłopotanie.
– Dałem im znać, że źle się poczułaś
i odwożę cię do domu.
– Mhm. – Najwidoczniej umiał ze
wszystkim sobie poradzić w trybie natychmiastowym.
Nie wiedziałam, od czego zacząć. Jak
sformułować pytanie. Nawet nie wiedziałam, czy to, co powie będzie prawdą.
Czułam
się przy nim trochę nieswojo i nie ukrywam, że siedziałam tu w ciągłej obawie o
swoje życie. W końcu znajdowałam się kilka centymetrów od Łowcy. Od człowieka,
który niszczył takich jak ja.
Odchrząknęłam, zanim powiedziałam:
– Więc widziałeś coś wtedy, gdy
spojrzeliśmy sobie w oczy, tak?
Oderwał na moment wzrok od drogi, by
zerknąć na mnie, po czym ponownie skupił się na prowadzeniu. Wcisnął pedał gazu
przyspieszając.
– Tak. I wydaje mi się, że
widzieliśmy dokładnie to samo.
– Czyli? – Ze zdenerwowania zaczęłam
bawić się palcami. – Co widziałeś?
Zauważyłam kątem oka, jak zacisnął
ręce na kierownicy, aż pobielały mu knykcie.
– Krew. Ty byłaś cała we krwi.
– I tyle?
Zjechał na pobocze ostro hamując i
wyłączył silnik. Cyfrowy zegar wskazywał pierwszą w nocy. Od czasu do czasu
minął nas jakiś samochód. To by było na tyle. Jeśli naprawdę miałby mi coś
zrobić, nie otrzymałabym żadnej pomocy.
Odwrócił się w moją stronę. Ten ruch
spowodował, że jeszcze bardziej przysunęłam się do drzwi. Nawet nie zdawałam
sobie sprawy, że siedzę do nich tak bardzo przyklejona.
Scott spojrzał do góry, a następnie
na mnie.
– Tu wszystko się zaczyna. I właśnie
ta wizja utwierdziła mnie w stu procentach.
Przełknęłam głośno ślinę. Wydawało
mi się, że ten dźwięk odbił się głośnym echem w samochodzie. Nie zauważyłam
też, kiedy chłopak wyłączył radio.
Nie mogłam wykrztusić chociażby
najmniejszego słowa. Jedynie wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami.
– Zanim zobaczyłem cię w tej
wielkiej kałuży krwi, byłaś w postaci wilka. Dopiero chwilę późnej się
przemieniłaś.
Instynkt wziął górę i zaczęłam
szarpać za klamkę, która za nic w świecie nie chciała się otworzyć.
Cały czas miałam nadzieję, że nie
miał na myśli mojej prawdziwej natury. W tej chwili poczułam się jak wtedy w
lesie, gdy już wiedziałam, że jest po mnie. Zlał mnie zimny pot. Ta cholerna
klamka wciąż nie ustępowała, a ja nie poczułam, kiedy Scott szarpnął mnie za ramię
odwracając w swoją stronę.
– Nie otworzysz tych drzwi. Mają automatyczną
blokadę.
Wciąż nie dawałam za wygraną.
Chciałam go podrapać, a nawet pogryźć, byle tylko się stąd wydostać. Tym razem
mocno chwycił mnie za nadgarstki, tym samym mnie unieruchamiając.
– Już ci mówiłem, że gdybym chciał
cię skrzywdzić, już dawno bym to zrobił.
To nie dało mi spokoju, jednak
przestałam się rzucać.
Przez myśl przeszła mi jedna rzecz.
Nasze wizje niby działały podobnie, jednak nie widzieliśmy dokładnie tego
samego. Jakiś szczegół najwidoczniej zostawał nam na własny użytek. Ja
pamiętałam mignięcie, którego on na pewno nie zauważył. Nie mógł. Przecież stał
wtedy tyłem. I jeszcze jedno, skoro widział mnie w wizji w postaci wilka,
musiał zauważyć…
Wlepiłam w niego moje granatowe
spojrzenie.
– Wiem, kim jesteś – powtórzył, to,
co powiedział w klubie, jakby widząc wszystko w moich oczach.
– Już to mówiłeś – wychrypiałam.
Poczułam się taka… pokonana. Opuściłam ręce, które wciąż były w żelaznym
uścisku Scotta. – Dlaczego mnie wtedy ocaliłeś?
Puścił mnie i usiadł przodem do
drogi. Przez moment nie odzywał się, jakby rozważając, co odpowiedzieć.
Przyjrzałam mu się.
Jego przydługie brązowe włosy, były
zmierzwione, co tylko dodawało mu uroku. Jeden uparty kosmyk wciąż opadał mu na
czoło. Na opalonej twarzy gościł kilkudniowy zarost. Miał ostre rysy, które
dodawały surowości jego wykreowanego wizerunku przywódcy. Ubrany był w ciemne
dżinsy i granatowy podkoszulek, pod którym prężyło się widocznie umięśnione
ciało. Był przystojny i temu zaprzeczyć nie mogłam.
– Więc? – Ponagliłam go wciąż nie
słysząc żadnej odpowiedzi z jego strony.
– Nie wiem. – Po tych słowach
odpalił silnik, włączył się do „ruchu” i skierował w stronę mojego domu.
– Jak to nie wiesz? Przecież musiał
być ku temu jakiś powód. Tacy jak ty, nie
puszczają wolno takich jak ja.
– Powiedziałem, że nie wiem. Okej? –
Włączył radio i podkręcił dźwięk, tym samym ucinając tą rozmowę.
Świetnie.
Naprawdę wiele się dowiedziałam.
~~ *** ~~
Tak bardzo, bardzo przepraszam Was za ten rozdział.
Jednak jest w nim tyle rzeczy, które aż proszą się o poprawkę,
a mi tak ciężko jest je wyłapać.
Jeszcze raz przepraszam!
"Straciłam tą zdolność wraz z moją głupotą w lesie." Dla mnie to trochę brzmi jakby straciła zdolności i głupotę, ale może po prostu jestem głupia.
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział do tej pory! Zaczynam uwielbiać tego łowcę! Jednak wciąż martwi mnie fakt, że on jest sparowany, tym bardziej, że przecież ona lubi się z jego dziewczyną, Trochę lipa będzie jak konkretnie pójdą w maliny i ona się dowie. W każdym razie, naprawdę przyjemnie się czytało.
A mi się wydaję, że zdanie wcześniej jest bez sensu :D
UsuńNo i cieszę się, że Ci się podobało, bo ja wciąż mam mieszane uczucia co do tego rozdziału.
Jejkuuu... świetne <3 Zdecydowanie zaczęłam uwielbiać Scotta :D I nadal jestem ciekawa o co chodzi z tymi wizjami.. przewidują przyszłość razem czy jak? :D Jak czytam to po prostu chcę jeszcze i jeszcze.. czuję się jakbym czytała jakiś dobry bestseller :3 bo serio twój styl pisania jest niezły, a pomysły jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny :D Pozdrawiam :)
A już myślałam, że on bzyknie ją w samochodzie... Za dużo książek paranormalnych. .____.
OdpowiedzUsuńSCOTTA KOCHAM CORAZ BARDZIEJ, ale w ogóle nie rozumiem zachowania Lunam. Albo ja za dużo się naczytałam, albo po prostu mam takie przeczucie, że on jest... wampirem? A w każdym bądź razie kimś niezwykłym... Innym, inaczej mówiąc. ;D
Zauważyłam kilka błędów, ale u mnie to się częściej zdarza, więc nic nie piszę. ;)
Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie!
http://road-leads-to-you.blogspot.com/
P.S Też czytasz Sparks? Która z książek Ci się najbardziej podoba? :)
Chyba, że wolisz pytanie, który wampir jest dla Ciebie najseksowniejszy? :DDD
Najbardziej podobała mi się chyba książka "Sekretne życie wampira" i to właśnie Jack był tym ach och! :D Jednak w każdej znajdzie się coś ciekawego :D
Usuńo matko, ja też <3333
Usuńale kocham też Jeana-Luka. <3333
Tak seksownie musiał mówić, francuski jest sexy! :D
JACK LOVEE <3
Ja też uwielbiam Jeana-Luka :D Zresztą prawie każdego, jak można ich nie kochać? :D
UsuńNo właśnie, sama się zastanawiam. <3
UsuńCały czas o nich marzę, też chcę takiego kochającego wampira . :D A z dziewczyn, która Ci się najbardziej podoba? Mi najbardziej Heather, tak bardzo przypomina mnie (byleby dodać brak rumienia się i bardziej zboczone myśli i teksty też :D).
Haha, powiem Ci, że już nie pamiętam dokładnie tych panienek. Czytałam te książki już jakiś spory czas temu. Jednak najbardziej w pamięci zapadli mi "chłopcy" :D
UsuńJa czytam nadal, szczerze mówiąc jedną książkę czytam z pięćset razy i dalej mi się to nie nudzi. :D
UsuńWampiry zawsze zapadają w pamięć. Szczególnie te pani Sparks. Śnią mi się po nocach. ((:
Ciekawe opowiadanie.Lubię fantastykę dlatego chętnie czytam takie opowiadania.Chętnie przeczytam kolejny rozdział. Zapraszam serdecznie na mojego bloga,również związanego z fantastyką.Będę wdzięczna za przeczytanie i zostawienie opinii w postaci komentarza. http://otherviki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOpowiadanie pochłonęłam jednym tchem.
OdpowiedzUsuńLunam jest fajną, pełną życia osóbką. Co do Scotta, to chyba trudno go nie polubić, chyba podobałby mi się jako taki "niegrzeczny chłopczyk".
Dawno nie czytałam nic związanych z fantastyką, ale że znów zaczynam mieć nie nie fazę, (co prawda zastanawiam się, czy nie zacząć sama jakiegoś opo z fantasy, ale jednak na razie skupiam się na Wysypisku Marzeń) myślę, ze twoje będzie dobrą lekturą wstępną :)
Mam nadzieje, że szybko pojawi się kolejny rozdział :)
Pozdrawiam Kailaa
Jak ja lubię Scotta :) Nie masz pojęcia jak bardzo intryguje mnie jego postać. To prawda, gdyby chciał zrobić coś Lunam - miał ku temu kilka sposobności. Jest Łowcą i to świadomym tego, kim jest dziewczyna, a mimo to nic jej nie robi... Zastanawiające... Tak samo jak to, dlaczego ją ocalił. Najbardziej jednak intrygują mnie te wizje... Mam nadzieję, że niedługo wszystko jakoś się rozwikła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
co tam jęczysz, dobrze jest! mnie się tam rozdział podobał. chociaż czuję niedosyt. mam wrażenie, że Scott nie powiedział wszystkiego. no i nadal ciekawi mnie czemu ja wtedy uratował. musiał mieć jakiś powód!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
Robi się co raz ciekawiej. Scott potrafi wytłumaczyć o co chodzi. Nie ma co.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://the-worst-nightmare-is-a-life.blogspot.com/
E tam, koleś na bank ściemnia, na pewno wie, czemu ją wtedy uratował, ale na razie wygadać nie chce xD Zresztą nie dziwię mu się. Ale muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona postacią Scotta. Jest faktycznie przystojny, pomaga jej... a, właśnie. Co to znaczyło, że gdyby Lunam podniosła głowę, to ziściłaby się wizją, którą zaraz potem ujrzała? No, ciekawie, ciekawie... No i miło, że mnie poinformowałaś ;) Czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuń